Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/371

Ta strona została przepisana.

stwa do miljonowego majątku dziedzica Żwirowa osłaniał w oczach jej pewien urok romantyczny, za Augustem przemawiały tytuł i urodzenie.
Poniewolnej, głębszej sympatji, nieświadomej swego początku skłonności stalszej nie czuła hrabianka ani do jednego, ani do drugiego
Młoda powabna dziewczyna należała więcej do tych realnych natur, które nie od pierwszej zaraz rozgorywają iskry, nie pierwszemu od razu poddają się wpływowi i nie Za pierwszym na oślep rzucają popędem.
Hrabianka była zdolną do miłości, miłości stałej i namiętności, ale aby ją rozniecać w jej sercu, potrzeba było silniejszych wrażeń zewnętrznych lub głębszej dojrzałości uczuciowej.
Hrabianka liczyła dopiero siedmnaście wiosen, a jej wesołe, kapryśne, trzpiotowate z natury usposobienie uchraniało ją dotychczas od tych napadów nieokreślonej tęsknoty, nieświadomej melancholji, którym w tym wieku zwykły ulegać dziewiczo serca i umysły, a które zdaniem psychologów i patologów mają być jawnemi tylko oznakami dojrzałości uczuciowej, czyli inaczej potrzeby kochania.
Hrabianka jeśli czasami zasmuciła swą piękną twarzyczkę, to chyba tylko wtedy, kiedy nagła zmiana pogody jakiejś ułożonej i upragnionej przeszkodziła wizycie lub igraszce, kiedy jakaś nowa przepyszna suknia nie zupełnie dobrze przystawała do figury, lub kiedy nagle zwiędł któryś z kwiatów ulubionych, lub jaki inny tym podobny zdarzył się wypadek.
To też i obecna zaduma hrabianki w bardzo małej