flaszki, którą wszystkoumny policjant sznurkiem obciął w zimnej wodzie.
Pan mandatarjusz postawił się w pozycji Cezara dyktującego listy siedmiu sekretarzom naraz.
— Pisz pan — rzekł.
Pan Chochelka furknął piórem w powietrzu.
Pryncypał dyktował:
„Wójtowi w Oparkach!
Nakazuje się po karą 25 kijów, aby Hawryłę Facułę i Kiryłę Gieregę pogodził z sobą niezwłocznie.
Dominium Żwirów dnia 26 Października 1845.“
— Pięć! — powtórzył Chochelka z tryumfującą miną i nadstawił pióro panu sędziemu.
Pan Gągolowski wziął pióru do ręki i nakreślił swoje imię z zwykłym wykrętasem i zwykłym przydatkiem niemieckich tytułów.
— Hawryło! Kiryło! zawołał teraz obracając się ku drzwiom.
Weszli obadwaj chłopi, a pan sędzia nie patrząc nawet na nich, podał im papier złożony.
— Wójtowi! — rzekł od niechcenia.
Obadwaj chłopi sięgnęli po papier, ale zręczniejszy Kiryło uprzedził przeciwnika i uniósł skarb nieoceniony.
A w samej rzeczy skarbem mógł się nazwać taki wyrok! sam Salamon by go pozazdrościł!
Zaledwie wynieśli się obadwaj skarzyciele, a pan sędzia jakby umęczony dopełnionym aktem urzędowania, odetchnął z pełnej piersi i chciał wygodnie ułożyć
Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/412
Ta strona została przepisana.