gniu. Musiał wszelkimi siłami utrzymywać się na chwiejnym lądzie swego anormalnego stanowiska, przebijać się przez powódź najróżnorodniejszych przeciwności, a nadto opierać się jeszcze ogniowi pańskich gniewów, chłopskich skarg i cyrkularnych komisji.
— Pod utratą służby nie pozwól się aspan żenić Kirylo Harahucowi — nakazywał dziedzic peremptorycznie.
— W przeciągu dwudziestu czterech godzin udzielić konsens ślubny Kiryle Harahucowi albo wytłumaczyć się z słusznych i prawnie uzasadnionych przyczyn odmowy — upominał cyrkuł.
— Pozwól mi się żenić, wielmożny sędzio z Jawdoszką Kogucianką, a przyniosę ci korowaj jak krakowska brama, i krowę bóczastą dam na rozpłodek i czterdziestu sorokowców za papier i podpis — błagał małoletni Kiryło Harahuc.
Mandatarjusz zgiął się we dwoje przed groźbą dziedzica, skrzywił się jak po łyżce pieprzu na reskrypt cyrkularny, a aż się zakrztusił pożądliwą ślinką na walną obietnicę Kiryły.
— Pal diabli taką służbę! — mruczał w rozdrażnieniu i co mógł naklął dziedzicowi w myślach, nawyzywał na cyrkuł, ale potem, jak zaczął się bić z myślami, kręcić, mataczyć, frymarczyć aż koniecznie jakiś rozjemczy znalazł się środek, a tak i dziedzic się udobruchał, i cyrkuł przymilkł, i krowa stanęła w oborze, i czterdzieści sorokowców wpłynęło ad acta.
— Bo to zdatny mandatarjusz, mospanie — zwykł mawiać sam o sobie — to diabłu podkowę urwie z ko-
Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/43
Ta strona została skorygowana.