na straszne dzieło zniszczenia, szepnęli prawie wszyscy jakby za jednem natchnieniem.
— Upiór!... Zginęła!
A Juljusz tylko ostatnie powtórzył słowo, ale powtórzył z taką rozdzierającą boleścią i rozpaczą, że aż dreszcz przejmował słuchaczy ...............
Katilina tymczasem leżał bez ducha na ziemi, i ciągle jeszcze nie dawał najmniejszych oznaków życia.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Nazajutrz przy zgliszczach wczorajszego pożaru, ważna i uroczysta odbywała się scena.
Pan mandatarjusz z całym swym sztabem urzędowym zjechał na miejsce układać sprawozdanie do zwierzchnej władzy, a zarazem wytoczyć śledztwo co do przyczyny pożaru.
Z ciekawości przybył jednocześnie i ważny świadek wczorajszy, nasz zacny Girgilewicz z gumiennym i atamanem.
A snąć wszyscy nie dobrze jeszcze przespali się po wczorajszym przestrachu, bo mandatarjusz wyglądał strasznie blady, oczy miał zapadłe, usta zapieczone, a nawet cokolwiek złamał się w postawie, a Girgilewicz więcej niż zazwyczaj siny wydawał się na twarzy, a