Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/534

Ta strona została przepisana.

klętego dworu, a w czem i o ile łączyła się z nieboszczykiem bratem?
Nad tem zapytaniem namozolił już się hrabia niejednokrotnie, a obecnie mając przed oczyma cały opisany powyżej skład rzeczy i stosunków, zachodził w głowę, w czem tajemnica ta mogła odnosić się do niego samego, i z jakich powodów, przyczyn i widoków chciał mu ją dziś wyjawić Kośt’ Bulij, o którego niechęci ku sobie najpewniejsze od dawna miał przeświadczenie?
Śród takiego rozmyślania doczekał się powrotu Kośtia Bulija.
— Pójdźmy jasny panie — ozwał się uroczystym głosem stary kozak.
Hrabia wstrząsł się z lekka, ale przytłumiając prędko jakieś mimowolne wahanie, postąpił śmiało naprzód.
— Prowadź!
Kośt’ Bulij w milczeniu skręcił wprost ku głównym drzwiom wchodowym.
Hrabia postępował za nim w głębokiem zamyśleniu.
— Przybyłem tu na zagatkowy list nieboszczyka brata — poszepnął w duchu — spełniam akt pietyzmu dla jego ostatniej woli.
Kośt’ Bulij dobył tymczasem klucz z zanadrza i z głośnym trzaskiem rozwarł drzwi na ściężaj.
— Proszę jaśnie pana — rzekł pokornym ale uroczystym głosem.