Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/564

Ta strona została przepisana.

jak listek ze wzruszenia i zalewając się łzami szczęścia i radości, mruczał z ułożonemi na piersiach rękami w prostocie swej duszy poczciwej i szlachetnej:
— Boże! daj im tylko to, czego warci!




XXXI.
Rozdział ostatni.

Poznawszy tajemnicę zaklętego dworu, stanęliśmy nareście a kresu powieści.
Wszystko co pozostało jeszcze powiedzieć, czytelnik sam z siebie mógłby domyśleć się po większej części.
Wiemy swym planom, pojednany z bratem, i zapewniony o losie swej córki starościc, zaraz nazajutrz zniknął z okolicy.
Tajemnica jego śmierci, mimo surowego śledztwa wytoczoneo w skutek pojawienia się nieboszczyka przy pożarze, pozostała nienaruszoną.
Bo też pomyślnym zbiegiem przypadków starościc bardzo zręcznie umiał omamić wszelkie pozory; śmierć jego w Dreźnie stwierdzały liczne, niezbite dowody.
Starościc przejeżdżając przez Niemcy po dłuższym pobycie w Paryżu dla większego bezpieczeństwa, przywdział był suknie swego kozaka Oleksy Pańczuka, je-