Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/569

Ta strona została przepisana.

Nie dziw że w takich chwilach kwasu i złego humoru, były mandatarjusz wpada w ferwor niezwykły, i wzbiera żółcią i sarkazmem.
I ciągle poczciwiec żyje w tem przekonaniu, że bez mandatarjuszów nie można obejść się na świecie, i że dziś jutro otworzy im się dawne pole działania. — Galicja bez mandatarjuszów, to jak zegarek bez kółek — mawia.
A pierwsze zapytanie kiedy gdzie przypadkowo spotka się z jakim dawnym znajomym, jest zawsze jedno i tosamo:
— A nie słychać tam co o mandatarjatach?
Nie powinnoż rozczulać tak szczere i serdeczne przywiązanie do swego dawne o stanu?
Nim jednak porzucimy czcigodnego wyobraziciela minionej u nas epoki jurysdykcyjnej, musimy z swej strony dorzucić jedną uwagę. Charakteryzując pana Gągolewskiego nie mieliśmy nigdy na myśli całego ogólnego stanu mandatarjuszów w Galicji, w pośród których jak wiemy najlepiej, znajdowało się wielu ludzi zacnych, prawych i wylanych dla ojczyzny. Pan Bonifacy Gągolewcki ma służyć za typ szczególny, za wyobraziciela większej, gorszej części mandatarjuszów, jak się urobiła i uformowała na swem anormalnem stanowisku. A mamy to wewnętrzne przekonanie, że malując go jeśli nie za bladych to pewnie nie zajaskrawych użyliśmy barw .....................
Od pana mandatarjusza najłatwiesze i najstósowniejsze przejście do pana Gustawa Chochelki.