Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/575

Ta strona została przepisana.

Trzy tygodnie przeleżał na rany od pożaru, a ta ciężka próba przyczyniła się także niemało, aby szlachetną jego w gruncie duszę, niezrównane serce i jedyny charakter oczyścić i uwolnić od zgubnych zadawnionych przywar i skłonności, które z czasem mogły go zwichnąć zupełnie.
Katilina zachował zawsze swój humor wesoły i niezachwiany, swą otwartość szczerą i serdeczną, swą energję zuchwały i niepochamowaną ale nauczył się czuć delikatniej i pojmować subtelniej obowiązki honoru.
W jego fizjonomji nawet zatarł się ów jaskrawy wyraz niepoprawnej efronteiji i cynicznego sardonizmu, a w charakterze najmniejszy po nich nie został ślad.
— Skąpałem się nareście w pokoście przyzwoitości towarzyskiej, podkadziłem się dymem względów światowych — mawiał sam o sobie w swych właściwych dratystycznych porównaniach.
Snąć jednak wrażenie jakie sprawiła na nim niedawna tajemnicza nimfa zaklętego dworu, było głębsze i silniejsze, niż się zdawało pierwotnie, bo zaraz po ślubie przyjaciela wyniósł się z jego domu.
— Ocalony z jednego ognia, na co mi igrać z drugim niebezpieczniejszym? — wynurzał się z szczerą otwartością.
Juljusz nie mógł zapomnieć jego poświęcenia i zmusił go najusilniejszemi zaklęciami przyjąć dzierżawę Szypałówki, jednego z odleglejszych folwarków żwirowskiego klucza.