Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

szych prawdach psychologicznych, zrozumiałych dla każdego a wolnych od wszelkich rysów wyjątkowych. W takim tylko razie zdoła mniej więcej odpowiedzieć swemu zadaniu.
Ależ nie na tym jeszcze koniec trudności. Pół biedyby jeszcze przewalczyć te i tympodobne wymagania, byle tylko przy dzisiejszym rozbujaniu powieści nie tak trudno przychodziło zachować od szwanku reputację własnej twórczości.
Powieść nasza, acz tak ogromnie rozmogła się ostatniemi czasy, w tak ciasnych przecie tkwi jeszcze ramach, że biednemu powieściopisarzowi trudno krok zrobić, aby zaraz nos w nos nie zetknąć się z dziesięcią poprzednikami lub mimo chęci, wiedzy i woli nie potrącić łokciem któregoś z spółczesnych kolegów.
I ani się nieraz spostrzeże, że układając i kombinując zupełnie nowe i oryginalne w własnem przekonaniu charaktery, rysy, sytuacje, kolizje i perypecje społeczeńskie, powtarza tylko za kimś innym jak za panią matką pacierz, czyli raczej, że tworząc najoryginalniej w własnem przeświadczeniu, odżuwa tylko najniezręczniej w rzeczywistości. Ani wie też często, że zamiast nowe napisać dzieło, złożył tylko nowy obraz z starych kaleidoskopicznych fatałaszków, uklecił nową całość z dawnych, stokroć zużytych cząstek składowych, jak gdyby pomimowolnym obszernym komentarzem chciał dokumentnie stwierdzić słowa Goethego:

Wer koennt was Kluges, wer was Dummes denken,
Was nicht ein Andrer schon vor ihm gedacht!