się wyobraźnią do ich wnętrza w czasy, gdy w nich możni dziedzice życie pędzili.
Na drugi dzień rano udaliśmy się na zwiedzenie Orawskiego zamku. Wstęp do wnętrza istnieje tylko jeden ze strony zachodniej, tj. od Podzamcza. Trzeba naprzód po mostku przejść strumyk Raczowy, który od zachodu opływa stopy zamkowej skały i wpada poniżej do rzeki Orawy. Dalej wiedzie drożyna w górę pośród drzew do bramy czworobocznej. Miejsce zwodzonego mostu zajmuje dziś jakiś z ociosanych belek stały, pochyły pomost, po którym dostaliśmy się przez drzwi żelazem okute do wnętrza bramy, a następnie na dziedziniec mały. Schodki na lewo prowadzą do mieszkania stróża zamkowego. Wysokie naokoło mury, druga znowu brama, a przez nią widok do ciemnego korytarza uprzytomniają widzowi świat minionych już czasów. Zdaje się, że słychać jeszcze straże na murach, i że lada chwila spotkamy halabardnika, który nam drogę zagrodzi do zamku.
Galerya w kierunku kolistym wiedzie w okrąg do głębi zamku w ciemności, gdyż kilka małych otworów u góry w sklepieniu tyle tylko dają światła, ile idący potrzebuje, aby na czem nie utknął. Skoro się dojrzy jasność, to i koniec podziemnego ganku, poczem stajemy na nowym dziedzińcu. Zwróciwszy się na lewo do góry przez bramę wydostajemy się na rozległy taras, pięknie kwadratowemi płytami wyłożony, z którego jest widok otwarty na różne strony. W rogu wysuniętym najdalej ku południowi, znajduje się piękna sześcioboczna glorietta w stylu odrodzenia, z ciosu wyrobiona, a nakryta kopułką z blachy miedzianej. Ścieki z tarasu starannie są wyprowadzone otworami na zewnątrz murów, do daleko sterczących rynien. Okrągłe i zakratowane otwory w tym oto tarasie dostarczają światła do wspomnianego przedtem ciemnego korytarza.
Dla zwiedzenia zamku zwróciliśmy z tarasu na główny dziedziniec, otoczony zewsząd budowlami. Poziomu równego bardzo w nim mało, ztąd pochodzi, że prawie do każdego zabudowania wchodzi się po schodach. Najprzód poprowadzono nas do okrągłej baszty, gdzie pełno izdebek różnej wielkości. Następny budynek również zajęty podobnemi ubikacyami, ciasnemi, z małemi oknami. W tym samym szeregu domów następnie mieści się obszerna kaplica z wieżą. Pod wezwaniem św. Michała przedstawia się po katolicku z wielkim ołtarzem, który powstać miał roku 1776,
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Naokoło Tatr.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.