dzikiemi jeziorami, jak Czarny pod Lodowym, Ciemnosmreczyński niżni, Hinczowy, Zielony pod Świnnicą, Pięciostawy polskie, itp.
Przeciwnie Rybie łączy w sobie wszystkie najwyższe zalety jezior tatrzańskich. Naprzeciw brzegów jego bujną roślinnością pokrytych piętrzą się urwiska nagie śniegami ustrojone. Oko ma gdzie pobujać, przestrzeni nie brak dlań czy to ku północy na Podhale, czy na wschód ku Rysom. W skutek kontrastów w przyrodzie wyrabia się tu tak urocza gra barw, jak przy żadnem innem jeziorze w Tatrach. Uczucia zresztą, jakie się na jego widok w duszy ludzkiej rodzą, nie mieszczą w sobie strachu ani grozy, ale owszem, jakieś miłe zaspokojenie. Czyż nie temu jezioru należy się ze wszech miar słusznie owe fantastyczne miano Morskiego Oka?
Ponieważ, jak rzekłem, ci reformiści, co chcą wprowadzić wiadomą zmianę przy niniejszem jeziorze, są przyrodnikami, naostatku wypada tu z ich własną bronią wystąpić.
Niższe jezioro nazwano Rybiem dlatego, że ono jedynie żywi w swoich nurtach ryby; wyższe mianowano Czarnym Stawem, bo takim ono jest w rzeczy samej, jak może żadne inne w Tatrach. Dowiódł nam tego prof. Eug. Dziewulski, który mierzył stawy tatrzańskie. Powiada on w pracy swej o Czarnym Stawie[1], że z powodu swego ciasnego położenia wobec wyniosłego grzbietu, który jezioro to z trzech stron otacza, o połowę mniej światła dostaje się w jego tonie, niż w głębie Rybiego. Przedmiot zapuszczony w wodę Czarnego Stawu niżej 10 metrów ginął z przed oczów naszemu badaczowi, podczas, gdy w Rybiem dopiero to niżej 15 metrów następowało. A więc należy się wyżniemu jezioru z natury rzeczy nazwa Czarnego.
Zatem cały szereg niemieckich i innej narodowości autorów, jak Frölich, Buchholzowie, Hacquet, Wahlenberg, Sydow, Kronbach, Schmidl, Mehofer, Reymbol, Szwab, Rockstroh, Scherner, itd. mniej ważą, niż jeden Fuchs, nie umiejący się wznieść w pracy przyrodniczej nad poziom zawiści plemiennej! Również zastęp polskich pracowników w literaturze tatrzańskiej, jak Goszczyński, Pol, Janota, Berdau, Łapczyński, Nowicki, a zwłaszcza Zejszner, który tyle o Tatrach napisał po polsku i po niemiecku, jak żaden z naszych autorów; i tylu innych świeżych pisarzy, których tu z braku miejsca nie podaję, nic nie mogą znaczyć wobec jednego Staszica, co do nazw błędnego, jak wyżej wykazałem. Toż czy dokumenty i mapy urzędowe, tradycya w ustach ludu okolicznego, uświęcona przez wszystkich gości, co już poznali ten uroczy zakątek ziemi Polskiej; czy względy na przymioty tegoż fizyczne i estetyczne nie mają żadnej wartości? aby je uchodziło ignorować i to jeszcze nie dla dodatniego celu! Rezultatem bowiem zmiany w nazwach rzeczonych jezior może być tylko coraz większy zamęt w imiennictwie tatrzańskiem.
Śmiało w końcu rzec można, że obydwa jeziora posiadają rodowe nazwiska, a dopiero, gdy chcemy jednemu z nich dodać drugie imię, niby przydomek, owe fantastyczne miano, Morskie Oko, to już przysługuje ono bezwątpienia Rybiemu. Quod erat demonstrandum.
- ↑ Pamiętnik Towarzystwa Tatrzańskiego z r. 1880. Tom V.