temi odludnemi sąsiadami sprawia związek wieczysty i nieprzerwany.“ Gdyby się wówczas Morskiem Okiem nie Rybie jezioro lecz Czarny Staw nazywał, toby byli musieli arcyksięcia do samego celu podróży tj. po nad wyżnie jezioro przywieść, ci, co mu służyli za przewodników, a byli to niemcy, urzędnicy cesarscy, bo wtedy całe obszary dóbr w Tatrach należały jeszcze do rządu, tj. do tak zwanej: kamery.
Następnego dopiero roku (1824) sprzedał skarb państwa te część dóbr Emanuelowi Homolaczowi, które dziś znamy pod imieniem klucza Zakopiańskiego. Należy doń cała okolica Morskiego Oka. Przy oddawaniu tych dóbr prywatnemu nabywcy spisano protokół wobec wezwanych ku temu przedstawicieli pogranicznych dominiów. Do aktu dołączono oryginalnie wykonana mapę. Dokument ów nietylko mnie tu służy za dowód urzędowy w imiennictwie rzeczonych jezior, ale równie ważna odgrywa on rolę w sporze o polityczną granicę nad Morskiem Okiem. Oto wyjątek ze wspomnianego aktu: „na południe (od Miedzianych, zwanych tu w tym protokole: górą Mosiężną) idzie granica grzbietem gór lub skał nad Mnichem, aż na wierzchołek góry nad Rybie zwanej, od której nachylając się ku wschodowi idzie granica grzbietami gór, aż na górę nad Czarnym Stawem, gdzie sekcya Białczańska z komitatem Liptowskim przestaje, a zaczyna z Komitatem Spiskim graniczyć, od której góry zwróci na północ grzbietami skał aż na skałę Żabne zwaną, od której nachylając się ku wschodowi, aż do miejsca, gdzie potok od Morskiego Oka do potoka Biała woda wpada.“
Z tego jeszcze dowiadujemy się, że woda wypływająca z Rybiego nie nazywa się Białka, lecz „potokiem od Morskiego Oka“, a na niektórych mapach węgierskich i niemieckich nosi miano „potoku Rybiego.“
Słusznie, jak z przytoczonego ustępu widzimy, uznano za główny strumień Białą Wodę, który nietylko, że jest silniejszy, ale także płynie z dalsza, bo z pod Wysokiej, i zabrawszy potok od Morskiego Oka, dopiero za Białkę uważać się daje. Sposób nawet sam, w jaki się łączą wody tych dwóch strumieni, popiera to zdanie, aby potok Rybi uznać za dopływ poboczny, gdyż spada on z góry po złomisku i gubi się w głębszem korycic Białej Wody
W r. 1827. bawił w Tatrach Albrecht von Sydow, który w malowniczym a obszernym tych gór opisie[1] wyraźnie mieni dolny staw „wielkiem polskiem jeziorem, które także wielkiem Morskiem Okiem się zwie.“ Dalej powiada, że „w pół godziny prawie przybywa się do południowo-wschodniego kąta wielkiego Rybiego jeziora nad upływ i wodospad Czarnego Jeziora, które Genersich wyłącznie nazywa Morskiem Okiem.“
Dzieło to Sydowa przez długie lata dla cudzoziemców zwiedzających i opisujących Tatry uchodziło za wyrocznią, i trzeba mu przyznać w tej mierze zasługę, że zachęcało ono bardzo do podróży w „sarmackie Alpy.“
Publikowane w r. 1835. dzieło Adolfa Schmüdla w Wiedniu[2] nie zmienia także rozpowszechnionych nazw w tej tu okolicy. Mówi w niem autor o Tatrach, że: „niezmiernie w nich romantycznem zjawiskiem są owe liczne jeziora górskie, wzniesione na 6300 stóp o ślicznie zie-