Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Obrazek z podróży w Tatry.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

jak brzydkiéj, chciałoby się z miejsca swojéj siedziby miejskiéj lub wiejskiéj kilka mil dziennie pieszo przebyć i to po najgorszéj chociaż poetycznéj drodze? Ze śmiechem przyjąłby podobną propozycyę, a jednak w Tatrach jeśli je chce zwiedzać, musi takie kilkomilowe kursa odbywać, co mu niesłychanie błogie sprowadza skutki dla zdrowia. Prawda, że w górach powietrze czyste, ostre, sił wiele przysparza, ale też za to bardzo rzadko gdzie idzie się po równéj drodze: kamienie, dziury, potoki, mchy, zarośla, turnie, usypiska i tym podobne przeszkody przychodzi zwalczać ciągle w pocie czoła, przytém często zmoknie się do suchéj nitki, zamoczy nogi po kolana, to znów wypraży się tęgo na słońcu, i to wszystko jakby się człowieka nie czepiało. Wysuszy się, posili i wyśpi, i zdrów jak nigdy nie jest przy wszelkich swoich wygódkach w domu.
Przedewszystkiém młodzież obojéj płci powinna jeździć do Tatr i zapoznawać się z niemi; wyprawy w głąb naszych gór mają w sobie coś rycerskiego, a umiejętnie przedsiębrane dla każdego wieku, działają zbawiennie na zdrowie. Naturalnie, nadużycie w każdéj rzeczy rodzi złe skutki; kogo w takim razie własny rozsądek myli lub rady mądrzejszych, doświadczeńszych niczego nie