Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Obrazek z podróży w Tatry.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.

nauczą, zbierać muszą stosowne owoce. Przybywają czasem w Tatry goście drwiący sobie z wszelkich trudności chodzenia po górach, i nie wypróbowawszy sił swoich na małéj wycieczce, puszczają się odrazu; bywało tu już nieraz, że takich pyszałków górale znosili do chaty na plecach.
Zdarza się też w Tatrach, że mimowoli niektóre osoby, zamiast użycia swobody ducha, odświeżenia ciała, wracają z wycieczek chorzy i wdziękami przyrody niezadowoleni; pochodzi to z niedobrania towarzystwa. Są ludzie nieumiejący lub niechcący się stosować do większości towarzystwa. Jedni zwykli spieszyć, nie zważając, że im drudzy nastarczyć nie mogą; inni znów co krok by odpoczywali i bez końca siedzieli przy każdym przestanku; ztąd powstają niesnaski, zniechęcenia, i wycieczka zamiast miłego wspomnienia, pozostawia w pamięci niesmak. Z natury rzeczy wypadałoby, aby się mocniejsi słabszym poświęcili; niezawsze to jednak bywa, bo miłość własna zwykle zwycięża miłość bliźniego, więc jeśli nie mogą lub nie chcą w drodze zostać, muszą z nadwerężeniem swoich sił męczyć się przez pośpiech, aby się zrównać z szczęśliwszemi fizycznie istotami, i przez to nadzwyczajne znużenie trętwieją u nich władze umysłowe.