części téj wspaniałości i piękności, i przyszedłem do przekonania, że winno temu słońce. Każdy przedmiot naprost oświecony, nie wywołując kontrastów cienia z światłem, wydaje się płaskim, bez życia, to też każdy szczyt w Tatrach z północy oglądany całą swoją ścianę od téj strony ma w pomroce, a wierzchołki turni, krawędzie grzbietów, nagle słońcem opromienione, kontrast barw z dzikszym na północnych stokach Tatr ich charakterem sprawia to romantyczne wrażenie, jakiego się nie napotyka na południowych stokach; wyjątek pod tym względem stanowi dolina Zimnéj Wody, lecz zawdzięcza ona swoją wspaniałość właśnie swemu kierunkowi wschodniemu, bo łamanie się światła jest przyczyną owéj ślicznéj harmonii tonów.
Tu w górnym końcu doliny Białéj Wody jest hala, szałas jednak nieodrodny od swoich braciszków po całych Tatrach, podróżnym spoczynku nocnego nie potrafi użyczyć, kto tędy dążyć chce na Spiż przez Polski Grzebień, ztąd spina się ciągle w górę, dopóki się na niego nie dostanie koło stawu Litworowego, a powyżéj Zmarzłego, a kto nie ma tego zamiaru, wraca się za dnia przez dolinę Białéj Wody i nocować może w traczu na Łyséj. Następnego dnia, jeżeli się
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Obrazek z podróży w Tatry.djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.