Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
—   12   —

nęło już lat 5 od dokonania tych czynności. Z ramienia Galicyi został arbitrem prezydent sądu krajowego we Lwowie Tchórznicki, Węgrzy mianowali swojego, lecz do wyboru superarbitra nie przyszło pomimo wniosków polskiego reprezentata. Arbiter węgierski ciągle choruje, nogi łamie, nawet podobno już umarł; nowego nie raczyli dotąd wyznaczyć, widać z tego, że Węgrzy, przeczuwając niepomyślny dla siebie rezultat przy rozsądzeniu sporu granicznego, usiłują zwłoką sprawę zabagnić, tembardziej, gdy sporny obszar dzierżą i prawych dziedziców od używania swojej własności gwałtami odtrącają bezkarnie. My Polacy mamy za sobą wszystko, co daje prawo i dlatego, nie zwątpiwszy jeszcze w sprawiedliwość na świecie, pragniemy jak najrychlejszego wyroku, upominamy się o zwołanie arbitrów co prędzej, Węgrzy, jak widzimy, termin bez końca odwłóczą.
Dla tych osób, co nie znają istoty tej sprawy granicznej nad Morskiem Okiem, trzeba nadmienić jeszcze, że Węgrzy nie posiadają żadnych dowodów, jakoby kiedy stoki Żabiego do nich należały. Przeciwnie wszystko świadczy, iż to jest niezaprzeczona nasza własność. Nie zdołali napastnicy niczem stwierdzić posiadania owego spornego obszaru. Nawet gdy dobra Zakopanego były wystawione na publiczną licytacyę w r. 1888 i mapy całego obszaru długo były publicznie w Nowym Sączu wystawione do przejrzenia chcącym nabyć, nie założyli Węgrzy, ani książę Hohenlohe żadnego protestu. Po kupieniu ich przez hr. Władysława Zamoyskiego d. 9 maja 1889 r. gdy nastąpiło oddanie całego obszaru przez c. k. sąd i wy-