t. j. łąkach górskich, które się koszą a potém dopiéro nieco spasają i uprawiają, tak téż na Miętusiéj kirze uderzą uważnego wędrowca rzędami i jakby za sznurem kładzione kamienie. Są to tak zwane miedze czyli granice pojedynczych działów mających osobnych właścicieli. Stąd téż większą, niż się zdaje być potrzebną, na téj polanie widać liczbę szop. Są to stajnie krowie, w których mała przegroda niby komora służy za mieszkanie doglądającym bydła, inna zaś jest schowkiem dla nabiału. Na strychu składają siano. Krów doglądają dziewczęta, kucharkami zwane, miejscami mężczyźni sami lub wraz z kobiétami. Najweseléj na polanie podczas sianożęci, odbywającéj się w dobrych latach w drugiéj połowie lipca lub pierwszéj sierpnia. Upatrzywszy czas pogodny, przybywają właściciele polany z czeladzią, aby się z robotą czemprędzéj uporać i nim nastąpi zmiana pogody, trawę skosić, ususzyć i złożyć na szopach. Trawa skoszona przy sprzyjającéj pogodzie schnie szybko, a skoro nieco przeschnie, dziewczęta grabiami bezustannie ją rozrzucają i przerzucają, przyspieszając i ułatwiając wyschnięcie. Dla tego téż górale sianożęć zowią robieniem siana. Siano tak zrobione jest zieloniuteńkie i wonne, więc téż dla bydła wyborne. Na noc, gdy już nieco przeschło, składają je w kopy, ażeby nie namokło od rosy obfitéj w górach w nocach chłodnych i dłuższych niż na równinie. Jakoż w dolinach ciasnych lub wysokiemi otoczonych szczytami słońce nieraz o kilka godzin późniéj wschodzi a o kilka wcześniéj zachodzi, niż na równinie. W dwóch dniach, jeżeli pogoda sprzyja, siano jest zrobione i składa się na
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/106
Ta strona została przepisana.