za wsią Łąckiem położonych; wszystek ten skarb Zakonowi darował.“
Gorącą miłością ojczyzny swéj wiedziony Długosz, nie może darować owemu Wydżdże, że w Polsce zebrany majątek dał cudzoziemcom (co dzisiaj za cnotę uchodzi, byle bodaj ostatni grosz szedł do Rzymu) i aby choć w części stratę tę powetować, z roczników krzyżackich podaje do publicznéj wiadomości opis drogi, którą trzeba iść w Karpaty, aby znaleźć złoto. Wskazówka ta powiada, że z Krakowa trzeba się pytać o Stary Sącz, potém iść przez wieś Barczyce do Rytra, to znów wspomina między innemi miejscowościami o Tylmanowéj, o Krościenku, o Szczawnicy Wielkiéj, w końcu mówi: „tedy blisko Muszyny, między wsiami Mylik i Szczawnik, powiadają, że się znajduje dużo złota“[1].
Mieli ci Wydżgowie wielkie nabożeństwo do zakonników, skoro jeden z nich, kasztelan sądecki, mający brata Gytona a syna Wojsława, braciom grobu świętego t. j. Miechowitom część swéj ojcowizny, Łącko, „ku zbawieniu swéj duszy wieczyście odstępuje“; Bolesław Wstydliwy przywilejem z r. 1251 zezwolił na tę darowiznę, „uwzględniając wierne względem nas (Bolesława Wstydliwego) zasługi“[2].
Muszyna była początkiem do utworzenia się zbiegiem czasu tak zwanéj Biskupczyzny, części majątku biskupów krakowskich, w czasie rozbioru Polski liczącéj