Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/217

Ta strona została przepisana.




DODATEK.

POLSKI GRZEBIEŃ.

Lato w r. 1872 było tak słotne w Tatrach, że gości u ich stóp bawiących wprawiało w rozpacz. Po ośmiu i więcéj dniach deszczu, mgły, zimna i błota wychylało się słońce z za szarego nieba na kilkanaście godzin, chyba na to, abyśmy nie zapomnieli jak pogoda wygląda i znowu się chowało za chmury, z których jakby z jakiegoś niewyczerpanego zdrojowiska zlewały się na ziemię strumienie deszczu. Jak zwykle, tak i tego roku, pragnąłem odbyć jakąś po Tatrach znaczniejszą wycieczkę, znaleźli się towarzysze gotowi na wszelkie trudy wypraw górskich, a więc pierwszego lepszego pogodnego poranku (d. 12 sierpnia) spuściwszy się na los szczęścia wybrało się nas pięciu pod przewodnictwem Jędrzeja Wali w drogę ku Gierlachowi najwyższemu szczytowi w całych Tatrach. Rozlokowani po