się pięknością widoku. Wycieczki w góry jednak wedle mody się odbywają; o poznawanie nowych zakątków Tatr nikt się nie troszczy, dolina Wielka i Zimnéj Wody to Mekka i Medyna turystów węgierskich. Odważniejsi puszczają się na szczyt Łomnicy i zaspokajają się tém ze wszystkiém, mieniąc inne wierzchy niedostępnemi albo niewartemi zwiedzania.
Wdawszy się w rozmowę z kim z osób przybyłych lub miejscowych w Szmeksie, to się dowie każdy, że nad wymienione miejsca nie ma nic piękniejszego w całych Tatrach, chociaż ich wcale nie znają. To też i przewodnictwo po ich stronie nie wiele warte.
Oprócz specyalisty starego Janka na Łomnicę, to reszta chołota, bo do doliny Zimnéj Wody (Kolbachu) lub Wielkiéj (Felki) same drożyny zawiodą, a ktoby się chciał z niemi zapuszczać w dalsze doliny i na inne szczyty, narażałby się na wszelkie najgorsze następstwa złego przewodnictwa i to jeszcze za wygórowaną zapłatę. Dostać tu jednak zawsze można koni osiodłanych na wycieczki, wózków zaprzężonych, wedle taryfy na drzwiach restauracyi przylepionéj.
Wypiwszy kawę i zwiedziwszy cały zakład wśród ślicznéj pogody, o godzinie 7 puściliśmy się wprost gościńcem do miasteczka Popradu, najbliższéj stacyi kolei Bogumińsko-koszyckiéj, blisko 2 mile od Szmeksu odległéj. Pierwszą w téj drodze osadą napotkaną był Wielki Sławków, wieś porządna, po większéj części murowana; potém ścieżką, wśród zboża dojrzewającego, przybyliśmy do miasteczka Wielki (Felka), zkąd już bardzo blisko mieliśmy do dworca kolei w Popradzie. O trzy kwadranse na 10
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/231
Ta strona została przepisana.