staki nikomu nic złego nie robią, są ozdobą gór i nigdzie ich w całych Karpatach nie ma oprócz w Tatrach; zdawałoby się, że żyją w turniach z zupełną swobodą, a jednak człowiek, najdrapieżniejsze stworzenie na świecie, i tam im nie daje spokoju. W Tatrach tak się na te biedne zwierzęta zawzięto, że o mało ich ze szczętem nie wytępiono.
Właściciele dóbr tak z polskiéj jak z węgierskiéj strony tłumnemi wyprawami, a wiejscy skrytostrzelcy pojedynczo lub we dwu, tak zaciekle ścigali kozice, że już całe Tatry więcéj ich niż 60 sztuk nie liczyły. Wówczas dwóch rozgłośnie znanych w świecie naukowym uczonych, Dr. Eug. Janota i Dr. Maxym. Nowicki, miłośników przyrody, wystąpiło z całą energją i wytrwałością przeciw tępieniu tych zwierząt. Jako członkowie komisji Fizjograficznéj Tow. Nauk. Krakowskiego w jéj imieniu działali dla dobra fauny krajowéj. Mieli do czynienia z ciemnotą ludu i z zaślepioną namiętnością polowania właścicieli Zakopanego. Łatwiéj im przyszło pokonać ciemnotę górali niż namiętność tak zwanéj inteligencji. Wpływ moralny chronił prześladowane zwierzęta od skrytostrzelców, ale jawnych łowczych zapędy pohamowało dopiéro prawo na sejmie uchwalone, a przez cesarza sankcjonowane, które pod karą aresztu do 20 dni lub grzywny do 100 złr. zakazuje łapać lub zabijać kozice i świstaki. Sprawa ochrony zwierząt tatrzańskich ma swoją historję brzydką dla pp. Homolaczy, do któréj dostarczają wątku roczniki komisji Fizjograficznéj w Krakowie oraz akta w jéj archiwum zebrane lecz dotąd nie ogłoszone. Obecnie po
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/74
Ta strona została przepisana.