Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/95

Ta strona została przepisana.

miejscami w kosodrzewinie bardzo obficie, rodzi owoc, tego nie wiem, nie widziałem go przynajmniéj, chociaż jednego roku w drugiéj połowie września często przechodziłem w Tatrach koło takich gąszczów jarzębinowych. Jeżyny na téj wysokości także nie ma. Może być, że autorka, mówiąc o jarzynie rosnącéj na górnéj granicy świerka, miała na myśli owce, krowy, konie lub jakie inne zwierzęta. Toby oczywiście rzecz zmieniło. Nie powiedziawszy tego atoli wyraźnie, z swemi pojęciami botanicznemi czytelnika w błąd wprowadza. W codopiéro wydaném pisemku niemieckiém pewien autor jezioro popradowe czyli Rybie pleso Słowaków umieścił na szczycie Wysokiéj, a zatém o 1024 m. wyżéj nad rzeczywiste położenie swoje. Cóż dopiéro mówić o tych pisarzach, którzy podróżnych z Łomnicy spuszczali zawiniętych w niedźwiedzią skórę, lub których wózki wraz z końmi górale przenosili przez przepaści?
Myłki te i zmyślenia umyślne i nieumyślne pochodzą zwykle stąd, iż ten i ów przybywszy do Tatr, nieraz na czas zbyt krótki, zajrzawszy i tu i tam, ale lotem tylko, olśniony pięknością tych gór, spisuje doznane wrażenia z pamięci, nieraz po upływie dłuższego czasu, bez zapisków dokładnych na miejscu robionych i z pomijaniem dotychczasowéj literatury Tatr, jak wycieczkę przedsięwzięto bez przygotowania. Byli nawet i tacy, którzy pisali o Tatrach, a wcale ich nie widzieli lub tylko z daleka się im przypatrzyli. Wszakże co dotąd napisano u nas o Tatrach, jakiémkolwiek ono jest, świadczy, jak silne wrażen e sprawiają te góry na każ-