przed wieczorem wracał. »Dostojni goście«, których podejmował dwór Zakopiański, znajdowali pomieszczenie na noc w leśniczówce na Bukowinie. Karczma owa Bukowińska przy skręcie drogi na Głodówkę, stała jeszcze w r. 1871, lecz gdy dzierżawca żydowski z braku gości w niej skapiał, opustoszała. Złodzieje rozebrali ją na części, w końcu reszta budynku zgorzała. Istniała w tym zajeździe księga do zapisywania się podróżnych, w której, jak zwykle, znajdowały się wiersze różne i ilustracye. Dochowała się ona do dziś dnia z czasu od 1840 — 1846 roku[1].
Leśniczówka dotrwała do naszych dni, tylko zmieniła swoje przeznaczenie na karczmę, gdyż siedzibę leśniczego przeniesiono do Zazadniej.
Zbudowany tedy r. 1836 dom przez dziedziców Zakopanego nad Morskiem Okiem na grobli, opisała Łucya z Gedrojców Rautenstrauchowa w książce swej: „Miasta, góry i doliny“, wydanej w Poznaniu r. 1844.
Urządziwszy w liczniejszem gronie ze Szczawnicy wycieczkę do Tatr r. 1839 d. 14 sierpnia przez Bukowinę, zajechała
- ↑ W księdze tej zapisał d. 28 sierpnia 1842 r. rozgłośny w historyi Podhala nauczyciel i organista w Chochołowie Jan Kanty Andrusikiewicz wiadomość, że będąc nad Morskiem Okiem d. 5 września r. 1836 czytał napis w domu tu postawionym nad południowem oknem następujący:
»Ksiądz Biskup Tarnowski Franciszek Ksawery,
Zwiedzając kościoły, zwiedził górne sfery.
Stanął dnia piątego Sierpnia i przy Oku,
Tysiąc ośmset szóstego trzydziestego roku.
Aby Państwo tych miejsc pasterza uczcili,
Nakładów i trudów żadnych nie szczędzili
Uprzątniono z drogi jak można przeszkody,
I ten dom się dźwignął dla wszystkich wygody.
Tak zachwycające Tatry swoją ogromnością,
Są dziś przystępniejsze dziedziców grzecznością,
Kto zoczyć zdołasz te ich dobre chęci.
Niech utkwi ich imię wdzięcznej Twej pamięci.Z tych wierszy, których już tu nie zastał Andrusikiewicz za powtórnej swej bytności nad Morskiem Okiem, dowiadujemy się o pewnej dacie zbudowania pierwotnego schroniska nad tem jeziorem i o przyczynie tej fundacyi. Biskup ów, Franciszek Zachariasiewicz wizytował wówczas kościoły na Podhalu i dla niego p. Homolaczowie nietylko wystawili dom nad Morskiem Okiem, ale drogę tam wiodącą naprawili o tyle, że dostojny gość na samo miejsce mógł zajechać.