Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Wspomnienie z pośród turni tatrzańskich.djvu/38

Ta strona została przepisana.

przez co i oni zysk odnosili. Wyszło na jaw uprawnione ich posiadanie pastwisk pod Żabiem, którego im zaprzeczał rządca dóbr Jaworzyńskich.
Całą noc trwał deszcz i mgła, ale pod dobrym dachem, nic sobie z tego nie robiliśmy wcale, bo chociaż daleko jeszcze było do domu w Zakopaném, to jednak przygotowani byliśmy na powrót z deszczem gdyż z kilkudniowej wycieczki po Tatrach nie wraca się prawie nigdy sucho.
Następnego dnia, podzieleni na kilka grup wyruszyliśmy ze schroniska Staszyca o 7 godz: rano, najprzód do Roztoki, gdzieśmy się znowu wszyscy zebrali razem pod dachem drugiego schroniska Tow. Tatrzańskiego, imienia Pola. Tośmy oglądali, jako osobliwość, świeże, jednoroczne latorośle limby, z nasienia sprowadzonego ze Syberyi, posiane za staraniem Tow. Tatrz., coby dowodziło, że przy dobrych chęciach dałoby się napowrót zalesić górne zasiągi lasu limbiną, tak już bardzo w Tatrach wytępioną.
Z Roztoki przez polanę Waksmundską i przez Jaszczurówkę po błocie, przy bezustannej słocie przybyliśmy na 3 godzinę popołudniu do Zakopanego.