Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Z nad jezior w Tatrach.djvu/1

Ta strona została przepisana.




Z NAD JEZIOR W TATRACH.
Wspomnienie, przez Walerego Eljasza.


Zwykle zaczynają się opisy wycieczek po Tatrach, od żalów na słotę, do czego można się było już przyzwyczaić, skoro miesiące wybrane na sezon dla Tatr tj. lipiec i sierpień, wedle spostrzeżeń meteorologicznych, należą do najobfitszych w opady wilgoci wszędzie na równinach, a cóż dopiero w górach? Nie podobna i mnie się tu uwolnić od stereotypowych narzekań na deszczowe lato w r. 1879, które dało się całej środkowej Europie we znaki przez zatratę plonów rolniczych.
W Tatrach o tyle przynajmniej była znośniejszą ta pora, że przerywała słotę kiedy niekiedy krótka pogoda, która pozwalała zapuszczać się do głębi gór, i barometrom było można zaufać. Aneroide skoro o 4 milimetry się podniósł, wróżył pogodę na pewno, podczas gdy góralskie przepowiednie co do pogody tego lata zupełnie zawodziły. Te bowiem wskazówki, na których oni wróżby swoje opierać zwykli, myliły. „Babia góra bez czepca, będzie pogoda“, powiada mój znajomy do górala, „tego lata i Babia do znaku zgłupiała“ odrzekł Podhalanin gnębiony obawą o skąpe swoje plony rolne.
Otóż tak sobie leje deszcz na dobre, mgły włóczą się po turniach, potoki zmącone toczą się z łomotem, goście w Zakopanem chodzą źli ze spuszczonemi na dół nosami tak, że się z tego wytwarza atmosfera fizycznie i moralnie płaczliwa.
Barometr idzie w górę mówię temu lub owemu „tymczasem deszcz pada na dół“ odpowiadają mi skeptycznie na moje pocieszające słowa. W tem, jakby na złość pessymistom, dnia 21 sierpnia słońce zajaśniało na horyzoncie tatrzańskim, ani chmurki jednej nie widać na niebie; góry, rzec można, świątecznie wystrojone, nęcą ku sobie. Goście wybierają się prawie wszyscy na wycieczki w Tatry.
W Zakopanem ruch, każdy się krząta o furmankę, o przewodnika, i o żywność na drogę. Moja wycieczka, z programem obejścia naraz najciekawszych jezior tatrzańskich, przychodzi do skutku.
W dobranem gronie kilku bardzo miłych towarzyszów opuściłem Zakopane rano o 6 godz. (22 sierpnia). Na wózku dojechaliśmy do górnego końca Kuźnic, zkąd pieszo dostaliśmy się (o 7 godz. 30 min). do źródliska Bystrej w Kalatówkach, które to tak wspaniale i szumnie spada po głazach na dół do potoku.