Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Z nad jezior w Tatrach.djvu/2

Ta strona została przepisana.
24

Nieświadomi zwykli uważać to wywierzysko Bystrej, za źródło Białego Dunajca, i za takie w pismach je ogłaszać, co się nie zgadza z prawdą, bo woda wytryskująca tu z pod głazów toczy się pod nazwą Bystrej aż do ujścia do Cichej, poczem przybiera nazwę potoku Zakopiańskiego, a dopiero po połączeniu się z Porońcem, nazywa się Białym Dunajcem.
Ciepłotę wywierzyska wskazywał 4,2° Cel. dokładny termometr Kapellerowski Tow. Tatrzańskiego (w powietrzu było 14,8° Cel.). Kawałek drogi przebyliśmy jeszcze w kierunku hali Kondratowej, poczem skręciliśmy na lewo ku południowi, ciągle lasem w górę ku hali Goryczkowej.
Była 8 godz. gdyśmy przebrnęli błoto zwykłe koło szałasów, jakie wyrabia bydło tak, że gdyby się dało ominąć osadę pasterską, oszczędziłoby się podróżnemu niemiłej przeprawy i niezdzierało poetycznej wyobraźni o życiu pasterskiem, jak również nie traciłoby się pojęcia sielankowego o siedzibie juhasów i juhasek tatrzańskich.
Zaraz powyżej hali Goryczkowej kończy się las i ukazuje się grzbiet, który jest brzegiem tarasu, a nie przełęczą, jakby się zdawać mogło. Jeszcze bowiem długo trzeba się piąć w gorę po trawniku, przejść po pod skałą potok z zachodniego na wschodni brzeg i wejść na tak zwaną przez górali bulę, zkąd w całej rozciągłości widać grzbiet Goryczkowy, tj. przełęcz z wierchem Kasprowym (1975 mtr. = 6250 st. w.). Widok roztacza się ku północy w dali na Podhale, na Beskidy; zbliska na Giewont, na Nosala i na Kalatówki. Wychód na przełęcz przez 2 godziny od hali Goryczkowej nie jest wcale przykry, lecz nudny, z powodu jednostajnego postępowania w górę ciągle po trawniku, miejscami po drobnych kamieniach, a ku samemu wierzchowi po złomach. Przed 10 god. usiedliśmy na przełęczy Goryczkowej (1820,6 mtr. = 5760 stp. wied.) wśród gorąca 26° Cel. Widok z niej, jak z każdej prawie przełęczy wspaniały.
Począwszy od zachodu ciągną się Wierchy Czerwone, Ciemniak, Rzędy, Tomanowa, po za tem, Bystra, Stara Robota i różne wierchy Orawskie. Od południa obszerny grupę gór oddziela rozległa dolina Wierchcicha, z których wyszczególniają się Wielka Kopa i Krzyżne Liptowskie. Ponad niemi piętrzy się Krywań i Hruby Wierch. Od wschodu imponująco wznosi się Świnnica z poczerniałym i dzikim swym wierzchołkiem dwoistym; od niej jakby ramię odstaje Walentkowa, z poza której widać trochę szczytu Mięguszowieckiego i Wierch Koprowy.
W głębi pod widza stopami szumi potok w dolinie poczynającej się na stoku Wierchu Cichego, i ztąd nazwano ją Wierchcichą, Cichą lub Tychą. Górną część tej doliny, osobno zowią Jaworową. Wspomniana grupa gór odgraniczona, roztaczającą się przed nami doliną Wierchcichą łączy się od wschodu z głównym grzbietem Tatr za pośrednictwem przełęczy między Wierchem Cichym a Gładkim, która ma swoje miano; Słowacy zwią ją Prehybą, polscy górale Zaworami.
Zejście z Goryczkowej na południową stronę jest strome, wiedzie w ukos po bujnej trawie i raz wraz potrzebuje pomocy rąk. W 40 minutach stanęliśmy przy najbliższym koszarze (1322 mtr. 4182 stp. w.) hamując rozpęd ciała to laską, to chwytaniem się gałęzi kosodrzewu, lub wysokiej trawy. Dnem doliny postępowaliśmy przez las i o 12 god. w południe obsiedliśmy szałas górali z Kokawy, aby wśród skwaru słonecznego pokrzepić się kwaśną żętycą.
Szałasy liptowskie tem się różnią od nowotarskich, że dziury w dachu mają łatane korą z drzewa, i że przed każdym na przodzie stoi niby lamus, tj. na wysokich słupkach daszek z półką, pod którego osłoną na przewiewie suszą się sery. Halę z szałasem, czyli bacówkę zwią na południowych stokach Tatr, hotarem.