tę wiadomość powyższą sprawdzić, bo albo Dr. Trypplin się przeoczył, lub mnie ksiądz Pijar wywiódł w pole, że może najpiękniejszych rzeczy w klasztorze Pijarów nie zobaczyłem, tém bardziéj, gdy i Szczęsny Morawski w Albumie Szczawnickiem rozpowiada o pięknym refektarzu alfresco malowanym z portretami Wiśniowieckiego Michała i Jana Sobieskiego, oraz Stanisława i Jerzego Lubomirskich. W bibliotece tutejszéj także mówi powyższy autor o skarbach piśmiennictwa polskiego.
Styl kościoła pijarskiego jest barokko, ściany bielone, obok nawy głównéj są z obydwóch stron kaplice tworzące niby nawy poboczne, do których wnętrza wiedą nie drzwi, lecz wolna przestrzeń zawarta łukami dźwigającemi ściany nawy środkowéj. Najważniejszy tu jest ołtarz wielki do wschodu zwrócony, a zwłaszcza olbrzymi w nim obraz olejny przedstawiający Śgo Stanisława wskrzeszającego Piotrowina. Nazwisko artysty nie udało mi się odszukać, jest tylko u dołu rok 1688 namalowany i rzeczywiście stroje w obrazie użyte zupełnie odpowiadają czasom nakreślonéj daty. Na przodzie w środku obrazu z grobowca wstaje nieboszczyk płachtą odziany; z lewéj strony obrazu stoi Ś. Stanisław pontyfikalnie ubrany, na twarzy ogolony, po za nim orszak duchowieństwa w mantoletach, z doktoryzetkami pod szyją z wąsikami i hiszpankami na twarzy; po prawéj stronie obrazu jest grupa figur cywilnych, z których na przodzie Bolesław Śmiały w postaci zadziwienie okazującéj, on jeden tylko z zarostem na brodzie, zresztą wszyscy jego towarzysze zupełnie jak z czasów Sobieskiego, z wąsami bez bród, z podgolonemi czuprynami, w strojach współczesnych Janowi III. tj. w żupanach i kontuszach kolorowych, w butach żółtych i czerwonych. Tło obrazu stanowi wnętrze kościoła, z ołtarzem na ostatnim planie, w którym obraz umieszczony odpowiada myśli głównéj sceny, Ś. Tomasz apostoł sprawdza ranę w boku Jezusa Chrystusa. Cały ten obraz ważnym i pięknym jest zabytkiem do historyi ubiorów w Polsce z końca XVII wieku. Po pod obrazem drugiéj kondygnacyi w ołtarzu tkwi herb Lubomirskich.
Na zewnątrz kościół księży Pijarów wspaniale się przedstawia, facyjata główna przechodzi w dwie równe sobie wieże wysokie, miedzią kryte, w stylu zepsutym, lecz w kształcie ozdobnym dość miłym dla oka, dach zaś na kościele drewniany gontowy.
Gdy r. 1710 panowała straszna zaraza morowa w całéj Polsce, wtedy i na Spiżu „wiele ludzi, bez liczby prawie pomarło“. Chroniąc się przed tém powietrzem „ojcowie Podolinieccy“ księża Pijarzy uszli do Szczawnic, a gdy i „tam się zapowietrzyło“ przybyli 18 października do Jazowska, gdzie mieszkali we dworze i na plebanii, a ucząc dzieci różnéj szlachty, na wyżywienie swoje zarabiali[1].
Przypadkowo byłem świadkiem średniowiecznego prawa dochowanego na Węgrzech, jako zwyczaj świadczący o niesłychanym konserwatyzmie pod rządem Madziarów. Na rynku w Podolińcu poprzed domem przy ustawioném na wolném powietrzu katafalu odprawiał nad jakimś nieboszczykiem egzekwie ksiądz ubrany w żałobną kapę, wokoło otoczony gromadką ludzi. Chorągiew żałobną trzymał ktoś ze zgromadzonych, a ksiądz wedle rutyału rzymsko-katolickiego to stojąc, to siedząc, to obchodząc zwłoki w trumnie i kropiąc święconą wodą, odprawiał zwykłe nabożeństwo nad umarłym. Zdziwiony odbywaniem téj posługi religijnéj na ulicy pod gołém niebem, zapytałem ludzi, którzy mnie się wtedy nadarzyli, o przyczynę takiego postępowania i dowiedziałem się, iż zwłok nieszlachcica, dla egzekwij do kościoła wnosić nie wolno (od czego sobie księża wyrobili wyjątek) dlatego musi się
- ↑ Roczniki do dziejów Podtatrza i Spiża, przez XX. Owsińskich spisane.