Strona:Walery Przyborowski - Bitwa pod Raszynem.djvu/157

Ta strona została uwierzytelniona.

podlejszych posług, katowano za najmniejszą winę, za uśmiech, za słowo niebacznie wyrzeczone, głodzono...
Takie życie pędzę od lat kilku...
W tem miejscu Cynga przerwał nagle i począł nadsłuchiwać. Wśród ciszy leśnej wiatr przynosił daleki jakiś huk, niby grzmot, niby trzask piorunów.
— Co to, grzmi?... — zapytał.

I począł znów słuchać.