charakter, na jaki skazywało ją niemowlęctwo wiedzy, nie mogła pomimo to podnieść się w pojęciach ludzkich, i zawsze zdawała się napiętnowaną znakiem poniżenia.
Pierwotne zasady starożytności nie ustąpiły od razu przed nowemi zdobyczami cywilizacji, ale przeciwnie zasady te tak bardzo wpiły się w umysły, iż pomimo że warunki pracy zmieniły się w zupełności, że niewolnictwo znikło z Europy przynajmniej pod prawną formą i praca zajęła w hierarchji ekonomicznej należne sobie miejsce, jako forma usługi, równa każdej innej, oddanej społeczeństwu. Nie mniej jednak społeczeństwo zachowało dla niej długi czas rodzaj pogardy, która trwa jeszcze w niektórych towarzyskich warstwach, stawiających wysoko po nad nią próżniactwo i czyny głośne a bezużyteczne, lub nawet szkodliwe.
Jest to jedna z najdziwniejszych anomalij, jakich tyle jeszcze spotykamy w koło siebie, a które śmiało nazwać można błędnemi kołami naszej cywilizacji.
Ludzkość winna jest całą sumę dobrobytu, jakiego używa, pracy. W każdej chwili naszego istnienia posługujemy się pracą i zasługą ludzi, których imiona najczęściej zaginęły w niepamięci. Szyby, wpuszczające światło do naszych mieszkań, tkaniny, co nas okrywają, pokarmy, jakie przyjmujemy, sztuczne światło, co przedłuża nam dzień
Strona:Walerya Marrené - O pracy.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.