świadczą wymownie o braku tego naturalnego regulatora, jakim jest praca.
Tu szukać należy powodu owych spleenów, tęsknot, nudy, trapiącej tych tylko, których nigdy nie dosięgła materjalna troska. Bo siły i zdolności niezużyte dopominają się głucho praw swoich, i rodzą gorzkie poczucie nicości własnej, przybierające rozmaite formy.
Przecież wybryki znudzenia lub kapryśne zajęcia bez celu i pożytku wyraźnego, pracą nazwać niepodobna. Sprzeczka w tym względzie opierałaby się jedynie na grze słów, lub na przeinaczeniu ich rzeczywistej doniosłości.
Praca z natury swojej musi być korzystną dla tego co ją wykonywa, chociaż sama źle skierowana może stanowić tylko zmarnowanie usiłowań, lub nawet przynieść szkodę społeczeństwu, w łonie którego się dokonywa. Za przykład posłużyć mogą przyrządy zniszczenia, wyrabiane w takiej masie, zatrudniające tyle rąk, a które przecież w dobrze zrozumianem gospodarstwie społecznem miejsca mieć nie powinny.
Jeżeli pewne produkcje pracy są zupełnie szkodliwe dla ludzkości, inne znów nie dają jej żadnego pożytku, jak to powiedzieć można o wszystkich nieledwie przedmiotach mody i zbytku, które nieraz zabierają miejsce należne przemysłom, przynoszącym korzyść ogółowi.
Strona:Walerya Marrené - O pracy.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.