Strona:Walerya Marrené - O pracy.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

passer, która uczyniła wiele dobrego za czasów fizjokratów, a którą przyswoiła sobie szkoła optymistów ekonomicznych, nie stanowi uniwersalnego panaceum na wszystkie trudności położenia, skoro pod jej osłoną dzieją się rzeczy oburzające wszystkie ludzkie uczucia.
Niezaprzeczenie najboleśniejszą kartę nędzy robotników, stanowi praca dziecinna. Działy się pod zasłoną doktryny nieinterwencji w zakres pracy i przemysłu nadużycia, które niestety pomimo praw ograniczających wiek i liczbę godzin pracy dziecinnej, przechowały się do dziś dnia jeszcze ukradkowo pod różnymi pozorami.
Bo czyż może być większe okrucieństwo, jak wątle, źle odżywiane dziecko, sadzać do pracy kilkunastugodzinnej, wymagającej ciągłej uwagi, częstokroć w zaduszonych i niezdrowych salach, zdala od słońca i powietrza, tych jedynych rozkoszy ubogiego. I to w wieku, w którym słabe siły zaledwie zaczynają się rozwijać, w którym potrzeba ruchu jest najgwałtowniejsza, a skupienie uwagi prawie niemożebne.
Nie rzadko jednak sześcioletnie dzieci poddawane były tej prawdziwej torturze, i po większej części wśród niej więdły i umierały. Przemysł dziewiętnastego wieku, jak Moloch starożytny, miał swoje żywe ofiary.
Dopiero prawa z 1841 i 1851 r. ograniczyły we Francji wiek dzieci użytych w fabrykach do