Tem tylko tłómaczyć można dziwny fakt, iż kraj nasz zmuszony jest niejednokrotnie sprowadzać z zagranicy przedmioty, które warunki klimatu i gleby najzupełniej pozwalają wytwarzać na miejscu, a nawet i niektóre dziko rosnące, jako to zioła apteczne. Cóż czynić jednak, skoro przedmiot sprowadzony pomimo kosztów transportu okazuje się tańszym od miejscowego, i produkcja miejscowa konkurencji utrzymać nie zdoła.
Na podobne fakta powstaje często piśmiennictwo i pojedyńcze głosy, muszą one jednak pozostać bez żadnego skutku, dopóki nie zmienią się warunki produkcji, bo wola jednostki nie zdoła nigdy przeinaczyć zjawisk ekonomicznych, rządzonych nieubłaganemi prawami.
Przyrost ludności, lub większa tejże ochota do pracy, a tem samem ustosunkowanie ceny zapłaty roboczej w ten sposób, by ta zostawiała pewien
wodu braku rąk roboczych. Być może, iż znajdują się szczęśliwe miejscowości, gdzie stosunek ten nie występuje tak jaskrwawo jak w innych. Są to w każdym razie wyjątki, nie mogące wpłynąć na stan ogólny. Ja miałam tylko na myśli Królestwo, którego warunki rolne są mi dobrze znane. Gdyby jednak brakło dowodów na poparcie mego twierdzenia, to wystarczającym na to byłby fakt rok rocznych zamówień robotników z Galicji na czas żniwa i sianokosu, oraz liczne sprowadzenie parobków ze Szlązka. Gdybyśmy mieli dostateczną liczbę rak roboczych chętnych do pracy, fakta te nie miałyby miejsca.