panować w Wielkopolsce nie byliby mogli. Położenie ich było o wiele gorsze od położenia ich ojca. Byli słabsi, bo zamiast jednego, pięciu ich siedziało na tem samem księstwie, byli wszyscy zbyt młodzi, aby rządzić za siebie i zbyt liczni, aby rządzić zgodnie. Wszystko to jednak były zapowiedzi gorszej ale zawsze jeszcze dalszej przyszłości — teraźniejszość pokazała się inną; wbrew wszelkim oczekiwaniom synowie Głogowczyka nie ustąpili tak zaraz po jego śmierci, jak to dotąd przyjmowano. Śmierć Henryka dawała Władysławowi Łokietkowi broń w rękę, mógł ją uchwycić i odrazu zająć Wielkopolskę. Tak się jednak nie stało i stać nie mogło. Krzyżacy kończyli właśnie w 1309 i 1310 roku dobywać zbrojno Pomorza. Łokietek wytężał wszystkie siły, aby temu przeszkodzić, a sił tych nie miał, był bezbronny, tak dobrze teraz jak i pierwej. To wszystko sprawiło, że się synowie Głogowczyka mogli w Wielkopolsce utrzymać, bez wielkiego trudu samą siłą wypadków. Rycerstwo polskie zostawione samo sobie, podówczas jeszcze nie czuło się widocznie na siłach do stawienia oporu zniemczałym śląskim książętom. — „Przez dwa lata“, pisze ten sam Rocznik Wielkopolski, „był w kraju w spokój, ale nie stateczny“, widocznie mąciły go jakieś kłótnie i zajazdy, jak to podówczas często bywało. Prócz takich jakichś zajazdów, najpewniej rycerstwa na klasztorne włości, nic się w Wielkopolsce przez te dwa lata nie dzieje ważnego. Młodzi książęta nie starają się utwierdzić i wzmocnić swego panowania. Żaden z nich nie zjawia się w niej ani zaraz po śmierci ojca ani później. Siedzą oni w Głogowie a Henryk II, który się teraz poczyna tytułować dziedzicem królestwa polskiego, wystawia różne przywileje, ale dotyczące tylko pogranicznych podówczas śląskich powiatów Wielkopolski[2]. Żaden donioślejszy dokument, żadne potwiedzenie praw i przywilejów nie wyszło z jego kancelaryi, nie był też on jeszcze samodzielnym panem swej dzielnicy, bo przed ostatecznym podziałem wszyscy razem rządzić musieli. Ten brak śladów bezpośrednich rządów śląskich książąt nie dowodzi bynajmniej, że wcale nie rządzili oni w Wielkopolsce. Henryk Głogowczyk sprawował je zanadto silnie, był zbyt dobrym gospodarzem i zbyt dbał o zyski, aby po jego śmierci nikt nie został z jego starostów. Tak było istotnie. W osiem miesięcy po jego zgonie, w końcu sierpnia 1310 roku spotykamy w Poznaniu starostę wielkopolskiego, już nie Guntera ale Wolframa. Zdaje się, był to Wolfram, zwany Rudym, należący do potężnego rodu v. Pannewitz, który z niemieckiej Marchii i Łużyc
- ↑ Errata zamieszczona w publikacji Zdrada Wincentego z Szamotuł strona 28
- ↑ K. WP. IV. Mapa i objaśnienia do niej str. 372. K. WP. II, n. 915. Poniec. i 917 Wieleń.