kietka w Krakowie, oddziałało pośrednio na dalsze losy Wielkopolski, działy zaś synów Henryka wpłynęły bezpośrednio. W łańcuchu historycznych przyczyn były one nie najważniejszym ogniwem — ale ostatniem, po którem się rwie sam łańcuch. Wypadki poczynają iść teraz szybciej, przeciwieństwa zaostrzają się tak dalece, że między różnymi żywiołami musi przyjść do starcia.
Rządy śląskie były w Wielkopolsce słabe — to prawda, nie do tego stopnia jednakże, aby synowie Henryka bez wszelkiego oporu ustąpili z tej dzielnicy i bez dobycia miecza opuścili to swoje dziedzictwo. Przedewszystkiem mieli oni swoje księstwa głogowskie i swoich Ślazaków — a kto wie, czy i nie posiłkowych Niemców z Marchii, z którą byli zawsze w jak najlepszych stosunkach. W samej Wielkopolsce, prosta rzecz, mieli więcej przeciwników niż przyjaciół, ale przecież i w niej zupełnie opuszczonymi nie byli. Ludność jej nie była tak jednolitą, aby wszystka po jednej stronie się znalazła i jednej sprawy broniła. Rycerstwo polskie było zawsze nieprzychylne rządom śląskim u siebie; przeciwko niemu też głównie zwracali się młodzi książęta, jak o tem świadczy Rocznik Wielkopolski, a nieufność i nienawiść musiały być wzajemne. Na dworze książąt w Głogowie nigdy się nie zjawia żaden z wielkopolskich rycerzy. Otoczeni są om zawsze tytko swoimi niemieckimi doradcami. Są to Bibernsteiny, Nostitze, Unrugi etc. — czasem tylko pokaże się jakiś szlachcic z pogranicza Wielkopolski. Jakiś Piotr de Byalcegezer t. j. z Białego Jeziora. Niklas de Kievel, t. j. z Kębłowa, Henryk de Stenz, t. j. z Szańca i t. d. ale ci byli sami już na poły zniemczeni i należeli do nielicznych wyjątków. Można więc powiedzieć: całe rycerstwo Wielkopolskie było im wrogie i gotowe za broń przeciwko nim chwycić. I ród Zarębów musiał ich opuścić, może nie do tyla, aby sprowadzać i popierać Łokietka, do tyla jednakże, aby pozwolić jak inni to robią i wyczekiwać, co dalej będzie.
Z duchowieństwem była już inna sprawa: mogą się też nasuwać pewne wątpliwości, czy teraz, w tej ważnej chwili cały kler świecki i klasztorny wraz z rycerstwem wystąpi przeciw synom Henryka? Wśród nieznanych bliżej okoliczności wszczęły się jakieś niesnaski między jego następcami a najwyższym dostojnikiem polskiego kościoła: arcybiskupem gnieźnieńskim Jakóbem Świnką. Nawet biskup poznański Andrzej, stary wichrzyciel i dawny stronnik ich ojca, niedoszły kanclerz niedoszłego królestwa Głogowczyka, nie był już po ich stronie. — Obaj grozili klątwą; w jej przewidywaniu obliczali śląscy książęta w owych działach z góry już szkody, które ponieść
Strona:Walka o Poznań (1306-1312).djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.