Strona:Walki w obronie granic 1-9 września.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

nocy pchnęli Niemcy w las cysternę z benzyną, zaopatrzoną w zapalnik czasowy i zdetonowali ją, wywołując pożar, teraz dogasający. Rozjaśnia się coraz bardziej i w momentach, gdy wiatr rozwiewa dym coraz wyraźniej widać z poza szczątków lasu resztki czerwonego muru, który otaczał skład amunicji. Z całym naprężeniem wypatrują czujki. Nie widać żadnego ruchu. Powoli przesuwa się na lewo od nas Mołtawą pancernik Schleswig-Holstein bliżej ku nam. Punktualnie o godz 4.45 otwiera pancernik ogień z odległości 300 metrów na Westerplatte. Ze wszystkich luf zionie śmiercią i zniszczeniem na polskie stanowiska. Z drugiej strony z Neufahrwasser terkocze z jednego z wysokich spichrzów ciężki karabin maszynowy, wysyłając świetlne pociski. Granat po granacie ciężkiej i średniej artylerii okrętowej pęka na Westerplatte. Gęste chmury dymu wznoszą się, płomienie zakwitają. Trzy godziny trwał ogień huraganowy, a po nim nastąpiła nagle cisza. W tym samym momencie ruszył szerokim frontem na wypad oddział rozpoznawczy, złożony z kompanii pionierów. Metr za metrem przedzierają się przez szczątki lasu. W tym samym momencie jednak otwierają polscy obrońcy ogień z umocnień z głębi lasu. Niemcy szturmują bez względu na straty. Już pierwsi docierają do resztek muru, wywalając granatami bramę. W szturmie wdzierają się głęboko w długi na jeden kilometr teren Westerplatte. Dopiero gdy morderczy ogień 5 ciężkich blokhauzów i strzelców, siedzących na drzewach, czyni w danym momencie bezcelowym dalsze posuwanie się, a najważniejsze zadanie dokładnego rozpoznania fortyfikacji zostało przeprowadzone, zarządza dowódca oddziału szturmowego odwrót kompanii.
Polacy odparli szturm. Niemcy twierdzą, że jakkolwiek wypad ten miał być tylko przygotowaniem do