3 września o świcie forsują Niemcy od strony północnej wejście do Nakła. Wojska polskie miały się już z miasta wycofać. Miasto jak wymarłe. Wtem co to jest? Krach, krach — jiuh, jiuh, jiuh! Trzask nagle skądś i kilka kul uderza po bruku, aż skry lecą, i znowu krach, krach, krach! Do diabła! To strzelają z poddaszy. Jak gdyby pierwsze strzały miały być hasłem do ogólnej strzelaniny, grzmi teraz zewsząd. Między strzały z karabinów miesza się terkot maszynek oraz można odróżnić bardziej głuche strzały z dubeltówek.
Podoficerowie niemieccy orientują się i podają rozkaz od człowieka do człowieka: »wszyscy w tył«! Byłoby nonsensem przelewać krew w tej bezplanowej strzelaninie ulicznej. Powoli przekradają się strzelcy z powrotem, wykorzystując każdy występ domu jako osłonę. Na to ogień nieprzyjacielski powoli gaśnie.
Teraz rozpoczyna się natarcie uporządkowane. Pionierzy i piechurzy siekierami i granatami ręcznymi wywalają kolejno drzwi domów, wypędzając ludność na ulice i pędząc do tyłów. Z wytężeniem przepatrują poddasza. Jeden z domów zdaje się pozornie — głuchy, zwrócony ku Niemcom ślepym murem. Wtem co to jest? Jeden z podoficerów dostrzega w ścianie małą dziurę, coś się w niej porusza i nagle błyska ogień wylotowy. Niemcy odstrzeliwują się, a równocześnie wywalają drzwi granatem i wpadają do domu. Na poddaszu leży martwy cywil z dubeltówką.
- Z Nakła zostały tylko ruiny od ognia niemieckiej artylerii, ale mosty zostały wysadzone i pochód Niemców opóźniony.
- Z Nakła zostały tylko ruiny od ognia niemieckiej artylerii, ale mosty zostały wysadzone i pochód Niemców opóźniony.