Strona:Walki w obronie granic 1-9 września.djvu/49

Ta strona została uwierzytelniona.

tym rozlega się donośny rozkaz z polskiego brzegu, a po nim ogłuszający huk, trzask, pękanie wiązadeł i rozlatywanie się belek w drzazgi. Czerń nocy ustępuje na moment płomieniowi. Nad Wisłą wybucha wulkan. Belki i ludzie wylatują w powietrze w kłębach dymu i płomieni. To Polacy wysadzili most elektrycznym zapałem. Wtem grzmot eksplozji, druga połowa mostu wylatuje w powietrze.

Tak most pod Szczucinem stał się grobem niemieckich pionierów.


W ten sposób lekka grupa pod Szczucinem została zatrzymana, bez możności nawiązania łączności z siłami niemieckimi, na południe od Wisły. Ponieważ wysforowała się na 120 km. na polskie tyły, położenie jej staje się z godziny na godzinę niebezpieczniejsze. Meldunek po meldunku wysyła do dowództwa korpusu, że silny nieprzyjaciel, cofający się z południa-zachodu ku północy, zagraża skrzydłu oddziału. Benzyna wyczerpuje się i są trudności w zaopatrzeniu w żywność. To też Niemcy z radością witają radiowy rozkaz dowództwa, wycofania się przez Stopnicę do Pińczowa, zajętego 8 września. O godz. 1 w nocy 9 września, szybka grupa rozpoczyna odwrót. Ludzie są śmiertelnie znużeni, lecz budzi ich przerażenie. Terkocą karabiny maszynowe, błyskają i detonują granaty ręczne, działka przeciwpancerne szczekają wśród nocy. W ciemnościach ledwo rozróżniają przed sobą jakąś wieś. To Bronina, z prawa i z lewa błyskają ognie wylotowe. Niemcy dostali się w diabelski kocioł. Trzeba zeskoczyć z samochodów i przebijać się, gdyż Polacy wychodzą półksiężycem z Broniny po obu stronach szosy. Dzięki ogniowi haubicy 15 cm., która zajęła pozycję na szosie, udało się Niemcom przebić.