Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/104

Ta strona została skorygowana.
— 98 —

twoje, jak i inne okoliczności, które ciekawość naturalnie wzbudzać muszą; — ja na te pytania nie mogłabym odpowiedziéć bez fałszywych i niegodnych charakteru mego wykrętów, któreby mi odjęły prawo do szacunku pańskiego, lepiéj więc ostrzedz cię wcześnie, — nie pytaj mnie o nic, gdyż nie mogę odpowiedziéć stosownie do pańskiego i mego własnego życzenia.
Miss Vernon wymówiła te słowa z czułością, która na sercu mojém głębokie uczyniła wrażenie. — Zapewniłem ją, że nie myślę zadawać natrętnych pytań, i że nie miałbym za złe, gdyby mi odmówiła odpowiedzi na te nawet, którebym uczynił w przekonaniu, że nie sprawię żadnéj przykrości: dodałem, że byłbym niegodny dobroci, któréj tyle odebrałem dowodów, gdybym jéj nadużywał dla dogodzenia próżnéj ciekawości, i że jedyném mojém życzeniem i prośbą jest, aby Miss Vernon dozwoliła mi cieszyć się nadzieją, iż nie wzgardzi usługą moją, kiedy się trafi szczęśliwa pora przyjścia jéj w czémkolwiek z pomocą.
— Dziękuję, dziękuję panu szczérze, — rzekła Dijana, — widzę że to, co mówisz, nie jest czczą grzecznością, lecz niewątpliwą i sercem natchnioną prawdą: jeżeli... ale to być nie może, — jeżeli jednak ujrzę kiedykolwiek potrzebę pomocy, przypomnę panu tę obietnicę; jednak nie będę się dziwiła, jeżeli o niéj zapomnisz; dość mi, że w téj chwili chęci twoje są szczére; — ileż to razy chęci te odmienić się jeszcze mogą, nim nadejdzie chwila, w któréj Dijana Vernon wezwie pomocy Franka Osbaldyston z tém zaufaniem, jakby był bratem jéj.
— Nawet bratem pani będąc, — zawołałem w uniesieniu, — nie mógłbym więcéj pragnąć udzielenia ci pomocy! — A teraz godziż mi się zapytać, czyli Rashleigh z własnéj i dobrowolnéj chęci oddał mi dzisiaj usługę.
— Nie mnie, ale jego samego zapytać o to możesz,