Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/107

Ta strona została skorygowana.
— 101 —

mówką; bo gdyby który inny z synów barona Hildebranda ważył się zajmować tak nikczemném zatrudnieniem, nie uniknąłby kary. — Mimo napraw, jakie przez wzgląd na prośby Rashleigha dozwolił nakoniec baron w biblijotece uczynić, pełno w niéj było jeszcze nieładu; — skarby mądrości porozrzucane i kurzem okryte; — opłowiałe, i już tylko gdzieniegdzie szmatami wiszące obicia; — szafy i półki potoczone od robactwa; — stoły i krzesła po największéj części na trzech nogach i bez poręczy; blachy u komina zardzewiałe i dowodzące, że ogień dawno na nim niepowstał, — wszystko to okazywało wzgardę dziedziców Osbaldyston-Hallu ku nauce, i szacownym księgom, które ją w sobie zawierały.
— Prawda, że tu smutno, — rzekła Dijana, — uważając, że rzucam w koło siebie wzrokiem podziwienia; — lecz dla mnie sala ta jest małym rajem, bo jako samowładna pani, używam w niéj bez przeszkody miłego spoczynku. Niegdyś Rashleigh miał do niéj równe ze mną prawo, pókiśmy żyli z sobą w zgodzie.
— Alboż ta zgoda, — przerwałem, — dziś już nie istnieje?
Djana przyłożyła do ust palec, dając mi do zrozumienia, że na to pytanie nie powinienem spodziewać się odpowiedzi, — po chwili jednak dodała; — przymierze między nami trwa dotąd. — Wzgląd na własne dobro łączy nas mimowolnie jak dwa groźne mocarstwa, co szanują jeszcze umowę, lubo stosunki przyjacielskie, które były jéj podstawą, dawno już są zerwane. Coraz rzadziéj spotykaliśmy się w tém miejscu; i za zwyczaj, gdy Rashleigh wchodził temi drzwiami, ja się wymykałam przez tamto. Spostrzegłszy nakoniec, że jakkolwiek sala ta wydaje się obszerną, jest przecież za szczupłą dla nas obojga, kuzyn mój uniesiony wspaniałością, ustąpił mi jéj zupełnie: — odtąd musiałam własnemi siłami kończyć te nauki, w nabywanin których Rashleigh mi niegdyś przewodniczył.