Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/108

Ta strona została skorygowana.
— 102 —

— Jakież to nauki jeżeli mi wolno zapytać?
— Wolno — i tą razą nie ujrzysz pan palca przy ustach moich. — Historyja jest moim ulubionym przedmiotem, chociaż nie zaniedbuję poezyi i klassyków.
— Klassyków? — czy ich pani czyta w oryginale?
— Jako tako, — Rashleigh, któremu na tém nie zbywa, obznajomił mię cokolwiek z starożytnemi językami, i temi, które dziś trzymają pierwsze miejsce w uczonym świecie. Wychowanie moje pod tym względem niezupełnie zaniedbane: lubo wyznać muszę, że nie bardzo zręczna jestem do igły, i na wielkie zgorszenie pani Pastorowéj, nawet placka z rodzénkam upiecbym niepotrafiła.
— Któż ułożył plan nauk i wybór uczynił? Rashleigh, czyli uczeń jego?...
— Kto uczynił wybór? — rzekła Dijana, — jak gdyby nie była pewną czy ma odpowiedziéć; — dla tak małéj rzeczy nie warto jeszcze palca podnosić. Ucząc się za domem jak mam dosiąść konia, osiodłać w razie potrzeby, sadzić przez płoty, wystrzelić nie zmrużywszy oka, i tym podobnych talentów, które są jedynym celem zatrudnień mojéj rodziny; lubiłam zajmować się w domu z Rashleighem greczyzną i łaciną, częścią z własnéj ochoty, częścią z jego porady, i zbliżać się tym sposobem do drzewa umiejętności z którego wy panowie mędrki radzibyście sami jedni zbierać owoce, jakby przez zemstę, nad rodem niewieścim za przestępstwo naszéj wspólnéj matki Ewy.
— Więc Rashleigh gorliwie pracował nad uczniem swoim?
— Temu zaprzeczyć nie mogę; ale trudno mu było nauczyć mię, czego sam nie umiał; i dla tego sztuka prania korenek i znaczenia chustek, jest mi zupełnie obcą.
— Nie wątpię, że chęć udoskonalenia takiego ucznia musiała być silnym bodźcem dla uczącego.