na przyszłość uwaga, i źle zrozumiane, ale zapamiętałe własnego kraju przywiązanie; są to, że tak powiém pierwsze moralne okopy, za któremi szlachetne uczucie miłości bliźniego, do serca Szkota przystępu miéć nie może. Przedarłszy się przez nie, znajdziesz drugą silniejszą zaporę, — przywiązanie do rodzinnéj okolicy, wioski, czyii raczéj klanu; przebywszy tę, trafisz na trzecią mocniéj jeszcze obwarowaną, — przywiązanie do własnéj rodziny, do ojca, matki, synów, córek, stryjów i krewnych aż do czwartego pokolenia. W tych to granicach, zamyka Szkot wszelkie towarzyskie stosunki i cnoty; — w najbliższéj serce jego bije żywo i mocno; coraz słabiéj w dwóch dalszych, a po za niemi, zupełnie bić przestaje. Lecz co najgorsza, ten nawet co po długiem i stałem usiłowaniu wszystkie trzy okopy zdobyć potrafi, z wielkiém swém podziwieniem ujrzy ostatnią już wprawdzie, ale nie twierdzę tylko miłość własną, albo raczéj samolubstwo szkockie.
— Obraz ten jest bardzo pięknie, a nawet metaforycznie skreślony, — rzekła miss Vernon, doczekawszy niecierpliwie końca, — brak mu tylko dwóch rzeczy; najprzód prawdy, powtóre związku z tém o czem była mowa.
— Obraz ten jest rzetelny, moja kuzynko, a nawet i stosowny do rzeczy; rzetelny, — bo oparty na długiem doświadczeniu i głębokiéj rozwadze nad ludem, który jak sama musisz przyznać, lepiéj znać mogę jak ktokolwiek inny; — a stosowny do rzeczy, bo odpowiada na zarzut pana Franka, i tłumaczy, dla czego ten ostrożny Szkot, — zważając, że nasz kuzyn nie jest jego ziomkiem, nie należy do klanu Cambellów, i w najmniéjszym nie jest z niemi pokrewieństwie, a nadewszystko, że nietylko nie może się spodziéwać żadnéj ztąd dla siebie korzyści; ale owszem naraża się na stratę czasu i opuszczenie własnych interesów...
Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/114
Ta strona została skorygowana.
— 108 —