Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/147

Ta strona została skorygowana.
— 141 —

dłą i zbrodniczą duszę tak uderzającym ujrzałem obrazie. — Z zimną krwią ułożony zamiar przewodniczenia w naukach sierocie znakomitego rodu, i tak bliskiéj krewnéj, jedynie w zdradzieckiéj myśli uwiedzenia jéj w końcu; zamiar, — opowiedziany przez samą omylonéj zbrodni ofiarę, z całą mocą cnotliwego uniesienia, — wydał mi się stokroć okropniejszym nad wszystkie wyuzdanéj namiętności przykład. Trudno mi było zejść się z Rashleighem i nie dać mu poznać wzgardy i nienawiści, które mnie oburzały; a jednak pokryć je nakazywało mi tajemnicze zwierzenie się Djany, i ta uwaga, że nie miałem prawa być jéj mścicielem.
Postanowiłem więc miéć się na baczności przeciw obłudzie i podejściom Rashleigha, póki razem będziemy; a jak tylko do Londynu odjedzie, uwiadomić o charakterze jego, Owena, aby ostrzeżony o niebezpieczeństwie, czuwał nad interesami mego ojca. — Chciwość i pycha, pomyślałem, dla duszy takiéj jak Rashleigha, więcéj zapewne mają powabów, aniżeli chwilowa i występna rozkosz. — Stałość w przedsięwzięciach, obok władzy udawania wszelkich godnych uwielbienia przymiotów, zjednają mu niezawodnie to zaufanie, którego nadużyć mógłby, za nic ważąc prawidła dobréj wiary i wdzięczności. — Zamiar ten był nieco przytrudny, zwłaszcza w okolicznościach w których się podówczas znajdowałem, gdzie ostrzeżenie z mojéj strony mogło być uznane jako zawiść ku temu, co miał po mnie odziedziczyć względy mojego ojca. — Osądziłem atoli za konieczny obowiązek, napisanie listu do Owena, zostawiając rozsądkowi jego i przezorności, jak ma korzystać z wiernego obrazu serca i umysłu Rashleigha. Jakoż napisawszy list takowy, odesłałem na pocztę przy piérwszéj sposobności.
Kiedym po raz piérwszy od owéj chwili ujrzał Rash-