dostatków. Bogactw, które teraz ma w ręku, użyje jako niemylnego środka dopięcia dumnych i olbrzymich zamiarów; — co było nie podobném w przytomności twego ojca, nie zaniedba wykonać Rashleigh, korzystając z jego odjazdu.
— Ale jakimże sposobem ja znienawidzony przez ojca, pozbawiony wszelkiego wpływu na jego interesa, mógłbym zapobiedz niebezpieczeństwu, samą, obecnością moją w Londynie?
— Tak jest, sama obecność twoja sprawi już wiele dobrego. Jako syn, masz niezaprzeczone prawo czuwać nad majątkiem ojca; pierwszy kommissant, i zaufani przyjaciele będą ci pomagać; a przytém widoki Rashleigha są téj natury... — (tu zamilkła na chwilę jakby przez bojaźń, aby nie powiedzieć zanadto), — są jedném słowem téj natury, co wszystkie niesumienne i na chciwości oparte zamiary, które zwykle kończą się na niczém, jeśli tylko wcześnie odkryte być mogą. A zatém, tu — użyję słów twego ulubionego poety:
— Na koń! na koń! kto rozważa ten się boi.
— O Djano! — zawołałem, — nie mogąc pokryć dłużéj uczucia, które sercem mojém władało. — Możeszże doradzać mi, abym odjechał?... To więc prawdą jest coś wymówiła przed chwalą, żem tu zadługo przebywał.
Żywy rumieniec okrył jéj twarz, lecz z zniezachwianą stałością odpowiedziała, — nie tylko ci radzę opuścić niezwłocznie to miejsce, ale nawet nigdy doń nie wracać. Jednéj tylko przyjaciółki żałować tu możesz, — dodała z wymuszonym uśmiechem; — ale ta, dawno już przywykła poświęcać własną przyjemność i szczęście, szczęściu i przyjemności innych. Znajdziesz jeszcze tysiąc osób, których przyjaźń będzie równie szczéra, więcéj użyteczna, a mniéj uległa smutnym i nieszczęśliwym okolicznościom.
Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/174
Ta strona została skorygowana.
— 168 —