przy końcu siedmnastego wieku niegodnie używało pióra, i rozsiewało zgorszenia nie tylko pismami, ale nawet postępowaniem swojém! Sekta, do któréj należał mój ojciec, okazywała przynajmniéj na pozór największą pogardę ku lżejszym płodom literatury: tak więc wszystko się spiknęło, ażeby wrażenie jakie na nim sprawiło nieszczęśliwe wierszy moich odkrycie, uczynić tém większém i tém mniéj dla mnie przyjazném. — Co do biednego Owena; gdyby nagły przestrach mógł najeżyć włosy peruki, którą miał na głowie, pewny jestem, że praca, jaką zadał sobie układając ją starannie, w téj jednéj chwili wniwecz-by się obróciła. — Deficit w kassie, omyłka w dodawaniu rachunków, nie sprawiłyby mu tyle zmartwienia. — Ojciec mój zaczął czytać wiersze, już to udając, że ich nie rozumié, już deklamując je nadętym tonem, a zawsze z pełną goryczy ironią, i rażącą własną miłość autora.
— Echa Fontarabii, z swojego ukrycia,
Gdy przy Roncevaux Roland bliski straty życia
Dał słyszeć głośnéj trąbki swéj głosy rozdziercze;
Co uwiadomiły Wielkiego Karola;
Iż była Niebiosów wola,
Zgubić Francuzy przez ciosy mordercze.
Echa Fontarabii....! mów mi raczéj o jarmarkach Fontarabii, ale nie o echach. Z twojego ukrycia uwiadomiły Karola... Piękna poezyja, nie ma co powiedzieć! — Głosy rozdziercze. — Cóż to za dziki wyraz? — Niebiosów; wola zgubić Francuzy! Kto tak mówi? — Przynajmniéj nie kaléczcie języka, kiedy już macie pisać głupstwa.
— Któż Anglii doniesie przez lądy i wody,
Któż jéj powié o klęsce, tę nędzną przygodę,
Że podobny bohatyr zginął, skończył życie!
Ten co ojczyzny zostawał nadzieją,
Ten, na którego imie i dzielni truchleją;
Przed którym uciekały wrogi w swéj ohydzie.
Nędzną przygodę.... Wyrażenie prawdziwie nędzne, godne takiego poety. — Zginął, skończył życie..... cze-