Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/325

Ta strona została skorygowana.
— 319 —

na miejscu jego, nie spieszyłbyś się tak bardzo; takie jest moje zdanie, i możesz mu śmiało zawierzyć.
Nie uważałem, co zaszło tymczasem między więźniem i kapitanem, usłyszałem tylko, jak pierwszy smutnym tonem zawołał: — Dajesz mi więc pan słowo, że będę wolnym, jeśli wam pokaże, gdzie jest Mac Gregor?
— Uwolnię cię natychmiast, możesz być pewnym tego. — Kapralu, każ wystąpić żołnierzom do marszu, i podać konie tym panom, — pojadą z nami, bo nie mogę dziś osłabiać mego oddziału, — daléj, do broni!
Żołnierze uszykowali się w oka mgnieniu; a gdy nas jako więźniów wyprowadzono z karczmy, Dugal dopomniał się o pięć gwinej, które mu kapitan przyrzekł.
— Oto je masz, — rzekł oficer, — ale pamiętaj, że najmniejszy cień zdrady, życiem mi przypłacisz.
— Ten niecnota jest sto razy gorszy, jak sądziłem, — odezwał się burmistrz. — Podły i bezbożny zdrajca! — O chciwości! przeklęta chciwości! źródło wszystkiego złego na tym świecie! Nie napróżno mawiał czcigodny mój ojciec, że pieniądz straszniejszy jest duszy, jak miecz ciału.
Kiedy to mówił pan Jarvie, przyszła gospodyni, niosąc rachunek, w którym nie zaniedbała pomieścić i to, co się jéj należało od majora Galbraith, i dwóch jego przyjaciół górali. Napróżno kapitan wzbraniał się zapłacić tę część rachunku, — gospodyni powtarzała ciągle, — że gdyby nie wiedziała o tém, iż ci panowie oczekują na przybycie wielmożnego kapitana, nie dałaby im ani kiéliszka wódki na kredyt, że majora Galbraith może już nigdy w życiu nie zobaczy; a choćby i zobaczyła, nie ma żadnéj nadziei odzyskania tego, co jéj winien, że jest biédną wdową, i że szczupły od podróżnych zarobek, stanowi jedyny jéj sposób do życia.