o uszy moje. Domyśliłem się natychmiast, że wymowa Mac-Gregora nie została bez skutku, i że Ewan dozwolił mu szukać ocalenia w głębi rzeki. — Książę usłyszał huk podobnież, a przyskoczywszy do Ewana, który właśnie na brzeg wyjeżdżał, — nędzniku! — zawołał, — gdzie jest więzień? — a nie czekając odpowiedzi, porwał za pistolet i wystrzelił. — Nie wiem, co się stało z nieszczęśliwym żołnierzem; usłyszałem tylko głos dowódzcy. — Niech się wszyscy rozbiegną! Sto gwineów nagrody, kto schwyta Rob-Roya!
W okamgnieniu wszystko było w największym nieładzie. Rob-Roy uwolniony z więzów za pomocą Ewana, który odpiął popręgę, rzucił się w rzekę i płynął pod wodą; ale gdy dla nabrania oddechu pokazać się musiał nad powierzchnią, plaid jego ściągnął uwagę żołnierzy. — Wielu z nich nie pomnąc na własne życie, wskoczyło natychmiast do rzeki; lecz za brodem tak była bystrą i głęboką, że kilka koni wnet utonęło, a jezdce zaledwie śmierci uniknąć zdołali. Drudzy mniéj gorliwi a więcéj baczni o siebie, czatowali w przystępniejszych miejscach, rychło Mac-Gregor na brzeg wypłynie. Tentent koni, krzyk tonących, gęste strzały pistoletów i karabinów, w rozmaitym kierunku, widok mnóstwa jeźdźców latających tu i owdzie z dobytą szablą, usiłowania oficerów, aby ile można zachować porządek; wszystko to, przy zwiększającéj się co chwila ciemności, przedstawiało obraz zamieszania, jaki rzadko widzieć się zdarza. — Wprawdzie z pomiędzy tylu przytomnych, ja tylko jeden przypatrywałem się jemu spokojnie; zresztą wszyscy byli w rozsypce; — jedni dla wyszukania Rob-Roya, — drudzy przez ciekawość tylko, czy ujdzie, — inni nakoniec chcąc w niedoli podać mu przychylną rękę; — gdyż jak się przekonałem późniéj, wielu z tych, którzy udawali chęć najgorliwszą pojmania zbiega, starali się jedynie po-
Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/367
Ta strona została skorygowana.
— 361 —