króla. Zdawało mi się podobném do prawdy, że Garschattachin i inna szlachta z Lennox, oświadczyła się za królem Jakóbem, i domyśliłem się podejścia wtenczas dopiero, kiedy ujrzałem przed sobą księcia, a na rękach i nogach więzy. — Znam ja dobrze pańskiego krewnego, nie oszczędza on nikogo w świecie; ale niech Bogu dziękuje, jeżeli tą razą nie okaże się winnym!... Co do Morrisa, nie uwierzysz pan jak śmiészną minę zrobił, kiedy go rozkazałem przytrzymać, dopóki nie wrócę. Owóż wróciłem, chociaż nie z jego łaski, ani z łaski tych, którzy go posłali — i dla tego może być pewny, że nie wyjdzie z gór naszych, nie zapłaciwszy dobrego okupu.
— Zapłacił już ostatni i największy, na jaki tylko człek śmiertelny zdobyć się może.
— Co? — jakto? — Morris zabity?... w potyczce zapewne?
— Nie, panie Campbell — zamordowany z zimną krwią po bitwie.
— Zamordowany?... Przekleństwo! — zawołał zgrzytając zębami. — Jakim sposobem? — jak się to stało? mów, — a nie mianuj mnie ani panem, ani Campbellem, jestem na własnéj ziemi, nazywam się Mac-Gregor.
Nie zwracając uwagi na gniew jego i ostre wyrazy, opowiedziałem mu pokrótce, ale z dokładnością śmierć Morrisa. Uderzył silnie kolbą karabina o ziemię, i zawołał:
— Przysięgam na Boga! że za podobny czyn warto się wyrzec domu, żony i dzieci! — Nędznik ten wprawdzie stokroć na śmierć zasłużył, i jeśliby się zdołał wydobyć z głębi jeziora, skończyłby niezawodnie na szubienicy. Lecz wolałbym gdyby był zginął od kuli lub szabli, — bo rodzaj śmierci, jaki mu zadano, będzie powodem wielu plotek i narobi niemało hałasu. — Ale stało się — nikt mu
Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/380
Ta strona została skorygowana.
— 374 —