Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/421

Ta strona została skorygowana.
— 415 —

Perceval umarł godną życia swojego śmiercią; założywszy się bowiem z podobnym sobie opojem, czyja głowa zniesie więcéj gorzałki w dniu ogłoszenia królem Jakóba Stuarta, pił dopóty, aż dostał gwałtownéj gorączki, w któréj dnia trzeciego skonał, wołając bezprzestannie „wody! wody!“
Dickon skręcił kark pod Warrington Bridge, popisując się na nędznéj szkapie, którą chciał sprzedać drożéj, niż była warta. Koń mu się związał w chwili, gdy przesadzał wysoką zagrodę, — padł nieszczęśliwy jeździec, a gdy go podjęto, już był bez duszy.
Wilfred niedołęga, wyszedł lepiéj (jak się często trafia) aniżeli reszta rodziny; poległ bowiem z honorem na polu bitwy pod Proud-Preston w Lancashire. Powiadano mi, że walczył mężnie, chociaż nigdy pojąć nie mógł, o co, i za kogo walczy. Brat jego John okrył się równąż chwałą w téj saméj potyczce; nie był jednak tak szczęśliwy jak Wilfred; z ran bowiem odniesionych, w kilka dni dopiéro rozstał się z życiem.
Niedługo potem wojsko powstańców oddało się na łaskę zwycięzcy, a stary baron Hildebrand, tyle i tak dotkliwych strat poniósłszy, sam nakoniec z rannym synem Johnem, w więzieniu Newgate osadzonym został.
Jak skoro się uwolniłem od służby wojskowéj, pośpieszyłem natychmiast w pomoc nieszczęśliwym krewnym. Zasługi ojca mego i powszechna litość nad starcem, który w tak krótkim czasie czterech synów postradał, zdołałyby zapewne uwolnić stryja mego i brata od poszukiwań sądowych o zbrodnią stanu, ale sędzia najwyższy podpisał już był ich wyrok. John umarł w więzieniu, polecając staraniom moim w chwili skonania, parę sokołów i bonońskiego pieska, które zostawił w Osbaldyston-Hallu.
Biedny stryj mój upadał coraz na siłach pod ciężarem