Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/97

Ta strona została skorygowana.
— 91 —

ny, pamiętaj panie Frank, że to biédne dziecko puszczone jest na przestrzeń świata bez stróża i opieki: miéj więc o niéj staranie; inaczéj będziemy mieli z sobą do czynienia, chociaż nie wiem czybym na tém dobrze wyszedł. — No! a teraz jedźcie już sobie, ja zaś zapalę moją fajkę, i będę rozmyślał nad tém co mówi piosnka:

Jak ogień w lulce, tak właśnie
Błyśnie nam młodość; i gaśnie —
Co z dymem to i z nadzieją;
Przychodzi starość koleją,
Nachyli i oziębi ducha,
Jak popiół biała i sucha.

Podziękowawszy za napomnienie, w którém przebijała się dobroć i rozsądek zacnego urzędnika, pożegnałem go i opuściłem dom tak gościnny.
Na dziedzińcu znaleźliśmy tego samego służącego barona Hildebrand, który za przybyciem odebrał nam był konie, i dowiedzieliśmy się od niego, że Rashleigh kazał mu czekać. — Ujechaliśmy znaczną część drogi w milczeniu; nie przerywałem je, mając umysł mocno zajęty tém wszystkiém co mię spotkało, nakoniec miss Vernon jakby nie mogła dłużéj przytłumić swych myśli, zawołała:
— Tak — Rashleigh jest prawdziwie niepojętym człowiekiem, wzbudza podziwienie, bojaźń, wszystko, — oprócz ufności przywiązania. Nic dla niego nie jest niepodobném. — Ludzie obracają się w jego ręku jak maryjonetki, gdzie, i jak życzy. — Wszędzie ma w pogotowiu działacza zdolnego przyjąć na siebie taką rolę, jaką mu wskaże; umysł jego płodny w każdéj potrzebie, dostarcza mu trafnych i niemylnie do celu prowadzących środków.
Więc zdaniem pani, — rzekłem, odpowiadając raczéj na myśl jéj jak na słowa, — że ten pan Campbell, który wszedł jakby na zawołanie i uniósł oskarżyciela mego jak sokół kuropatwę, był skrytym działaczem Rashleigha?