Strona:Wawrzyniec Augustyn Sutor - Życie pasterskie w Tatrach.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkie przy szałasie owce przed wilkami lub niedźwiedziem. Gdy się kto obcy do szałasu zbliża, wypadają szczekając na niego i pewnieby go poszarpały, gdyby ich juhasi nie przywołali. Psy równie jak juhasi żywią się żentycą i mlekiem. Przybywszy na szałas zaganiają owce do strągi (ogrodzonego miejsca dojenia). Baca i juhasi po dwóch twarzą do siebie lub téż po jednemu siadają w oknach (otworach, w których owce doją i któremi je ze strągi wypuszczają), baca w oknie najbliższém szałasu. Chłopiec (goniec) stojąc w strądze pośród owiec, napędza owce ku oknom. Przed oknami strągi leżą kawały duże soli, do któréj się cisną wydojone owce. W dniu przybycia do szałasu, gdy już chłopiec wszystkie owce wpędził przez zawory do strągi, baca wstaje, idzie do szałasu po żarzące węgle, ziele święcone na Matkę Boskę Zielną, i żywicę uzbieraną w lesie, co wziąwszy w łubek z kory świerkowéj i przyszedłszy do strągi, zdejmuje kapelusz, żegna się i kadząc trzy razy od zachodu ku wschodowi obchodzi strągę, nic przytém nie mówiąc. Obszedłszy ją raz trzeci, w środku przed strągą przewraca ogień (węgle) na ziemię i łubkiem przykrywa, wzywając zarazem juhasów do modlitwy. Ci klęknąwszy w oknach na jedno kolano, aby im owce nie powyskakiwały, odmawiają z bacą trzy do dziesięciu paciorków do Opatrzności Boskiej, aby się dobrze wiodło. Pomodliwszy się woła na chłopca: Goń! Ten zagania owce do okien, a juhasi doją, wypuszczając owce wydojone. Po wydojeniu wszystkich goniec woła: Dość! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Juhasi żegnają się i chuchnąwszy w ręce idą do szałasu. Baca wstępując pierwszy do szałasu, chociaż tam nikogo nie ma, mówi: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! poczém na białe płótno rozciągnione na pucierzy, kładzie mały krzyżyk z wosku ze świec kościelnych, najchętniéj z paschału, i przykrywszy ten krzyżyk smreczynką baca wlewa wydojone co dopiéro mleko z gieletów do pucierzy, obchodząc ją w kierunku od wschodu na zachód (w posłoń) raz, a za nim wszyscy juhasi po jednemu. Gielety wypróżnione z mleka odbiera goniec za drzwiami, leje do pierwszéj wodę i popłuknąwszy ją, przelewa z jednéj gielety do drugiéj aż do ostatniéj, a z téj do korytka dla psów. Teraz zabiera się baca do przyrządzenia żentycy. Do napełnionéj mlekiem owczém pucierzy wrzuca kawałeczek tak zwanego klagu (żołądka cielęcego), aby się mleko w jednéj chwili ścięło (sklagało tj. na sér i serwatkę zwarzyło). Tak oddzielony sér od serwatki wyjmuje baca rękami z puciery, zbija go w jeden bondz, zwany udojem i zanosi do drugiéj izby szałasu. Pozostałą serwatkę wylewa z puciery do wielkiego miedzianego kotła nad ogniem wiszącego, miesza ją ciągle ogromną warzechą, aby się do kotła nie przypaliła i wszędzie jednocześnie ogrzewała. Gdy się już zagotuje a baca uważa, że już dobra jest do picia, studzi ją odsuwając kocioł z nad ognia i przelewając ją warzechą w powietrzu nad kotłem. W ten sposób przyrządzona serwatka nazywa się żentycą. Wystudzoną żentycę nabiera baca czerpakami i częstuje juhasów po kolei, zaczynając od najstarszego wiekiem; jeźli przypadkiem znajdują się potenczas podróżni goście, daje im pierwszeństwo przed wszystkimi; obdzieliwszy wszystkich obecnych, sam pije. Żentycą żywią się pasterze w szałasach przez całe lato, nie jedząc nic przytém innego prócz kawałka séra i to dla oszczędności nie zawsze. Wyglądają pomimo to bardzo dobrze i czerstwo. Inaczéj nieco przyrządzają żentycę na clenie (leczenie) dla gości, która tém się różni od zwyczajnéj, że jest cedzona a zatém bez grudek séra. Żentyca gorąca jest słodkawa i bardzo pożywna, trzeba się jednak do niéj przyzwyczaić aby smakować mogła. Ponieważ owce doją trzy razy dziennie, zatém można mieć ją zawsze gorącą i świeżą. Dla słabych na choroby piersiowe ma być bardzo zdrową i skuteczną. Najlepsza pochodzi od owiec pasących się na wysokich halach tatrzańskich, gdzie rośnie mnóstwo roślin i wonnych kwiatów alpejskich.